Straż to nie warsztat samochodowy
Największa bolączka strażaków z Jankowic to stare i często się psujące wozy bojowe.
– Nie było jeszcze w tej jednostce samochodu, którego już na początku nie musielibyśmy gruntownie remontować. Pierwszy trafił do nas „spod gruszki”, gdzie stał kilka lat i niszczał. Po kilku miesiącach ciężkiej pracy jego poprzedni użytkownicy nie mogli go poznać – skarżył się druh Jerzy Wolny podczas zebrania sprawozdawczego OSP Jankowice. Dodał, że podobnie było z wyeksploatowanym starem, a następnie jelczem. – Dziurawa beczka, skorodowana karoseria, mnóstwo części do wymiany i konieczność malowania całego samochodu. Ostatni wóz, który zastąpił kilkudziesięcioletniego stara również swoją służbę rozpoczął od dłuższej wizyty na kanale – ciągnął Wolny. Zaznaczył, że strażacy powinni dysponować sprawnymi wozami, bo od ich stanu technicznego zależy życie ratowanych i tych, którzy niosą pomoc. – Chyba, że zmienimy profil i statut i staniemy się jednostką remontową dla wszystkich pozostałych – zakończył ironicznie.
Jednostka dysponuje w tej chwili mocno wyeksploatowanymi starem i jelczem. Obecny na zebraniu Krzysztof Bartoń, komendant gminny OSP, przyznał rację ochotnikom z Jankowic. – Kiedyś ustaliliśmy kolejność wymiany samochodów w jednostkach. Zgodnie z tym teraz nadeszła kolej na Siedliska. W trudnej sytuacji są jednak też Jankowice i Ruda Kozielska – przyznał. Dodał, że związane jest to z tym, że w ostatnich latach gmina zaniechała przekazywania pieniędzy na wymianę wozów. – To prawda, auta w Jankowicach i Rudzie Kozielskiej się sypią i wymagają coraz większych nakładów na utrzymanie. Będziemy dążyć do tego, aby po kolei wymieniać te samochody – zapewnia komendant gminny.
(e.Ż)