Neurologią szpital kredytuje Państwo
Pieniędzy z Nardowego Funduszu Zdrowia jest w raciborskiej lecznicy 50 tys. zł więcej niż przed rokiem. Jednak realnie nowy kontrakt jest o 1,5% niższy od starego, który doprowadził do strat.
Dyrektora Szpitala Rejonowego w Raciborzu przepytali 1 marca radni powiatowi z komisji zdrowia. M.in. ciekawiły ich „rezerwacje” wizyt u specjalistów.
Dyrektor Ryszard Rudnik „spowiada się” przed grupą radnych co miesiąc. Przedstawia cyfry wyznaczające budżet szpitalny oraz wyjaśnia wątpliwości jakie radni przekazują mu, bo „gdzieś zasłyszeli”. Co miał im do przekazania w pierwszy poniedziałek marca? Przede wszystkim podsumował miniony rok pod kątem finansowym. Rok był trudny, bo skończył się stratą, na kilka milionów złotych.
Ogółem strata ta wyniosła dla szpitala 7,4 mln zł. Po uwzględnieniu amortyzacji kwotę zbito o 5,7 mln zł. – De facto strata wyniosła więc około 2 mln zł – poinformował radnych Rudnik. Dosadnym komentarzem opatrzył to wicestarosta Andrzej Chroboczek: Skredytowaliśmy państwo polskie na te dwa miliony. Szef komisji zdrowia, lekarz Marceli Klimanek sprecyzował, że kredytowała załoga szpitala.
Kredytu udzielano przyjmując pacjentów, co prowadziło do tzw. nadwykonanań – zadań niezaplanowanych w kontrakcie z NFZ. Klimanek nazywa je wprost – nadgodzinami personelu.
Liderami nadwykonań były: neurologia i ortopedia. Pierwszy z oddziałów przyniósł milion złotych strat! Miał jednak wyjątkowo niski kontrakt, o którego zwiększenie dyrektor Rudnik zabiegał w NFZ wielokrotnie w 2009 roku. Efektu starań doczekał w tegorocznym kontrakcie. Neurologia dysponuje 2,2 mln zł na 2010 rok.
NFZ zawarł z raciborskim szpitalem kontrakt o 50 tys. zł wyższy niż w 2009 roku. Zwiększeń dokonano jednak tam gdzie chodzi o zabiegi ratujące życie. – Fundusz i tak za nie płaci. Mniej pieniędzy jest tam gdzie kolejki były najdłuższe – żalił się Ryszard Rudnik.
Na posiedzeniu doczekali się odpowiedzi na swe pytania sprzed miesiąca radni Władysław Gumieniak i Jan Matyja. Pytano wtedy Rudnika o rezerwowanie u specjalisty kilku terminów naraz i dziwiono się jak może do takich sytuacji dochodzić. Dyrektor szpitala przyznał, że w taki sposób odbywa się rejestracja do kardiologa. – Doktor Nowak wskazuje od razu terminy kolejnych wizyt – poinformował Rudnik. Radni nazwali to „nieprawidłowością, która ich przeraża, bo jak można za jednym skierowaniem trzy razy się rejestrować?” – nie mogli się pogodzić.
Osiem miesięcy w poczekalni
Specjalistyka w placówce na Gamowskiej jest dla cierpliwych. By chory dostał się na okulistykę musi wytrwać 8 miesięcy – miesiąc dłużej niż w 2009 roku. 7 miesięcy to okres oczekiwania na kardiologii, a pół roku – ortopedii. Na chirurgii jest lepiej, bo tu trafia się po dwóch tygodniach kolejki. Być może w czerwcu w ofercie szpitala pojawi się kardiologia inwazyjna – oddział prowadzony przez prywatną firmę. Termin zależy od postępu prac budowlanych, które właśnie się zaczęły.
Specjalistyka w placówce na Gamowskiej jest dla cierpliwych. By chory dostał się na okulistykę musi wytrwać 8 miesięcy – miesiąc dłużej niż w 2009 roku. 7 miesięcy to okres oczekiwania na kardiologii, a pół roku – ortopedii. Na chirurgii jest lepiej, bo tu trafia się po dwóch tygodniach kolejki. Być może w czerwcu w ofercie szpitala pojawi się kardiologia inwazyjna – oddział prowadzony przez prywatną firmę. Termin zależy od postępu prac budowlanych, które właśnie się zaczęły.
(ma.w)