Babki z Budzisk – do tańca i do różańca
Mieszkanki Budzisk zrzeszone w Klubie Seniora, 10 marca, świętowały Dzień Kobiet. Panie okazały się gościnne i do wspólnej zabawy zaprosiły też mężów.
Pierwsza niespodzianka, jaką zastali goście po przybyciu do świetlicy, to nowe stoły i krzesła. Kolejna to pan Waldek, którego sołtys Ingeborga Depta zaprosiła, aby umilał seniorom czas grą na akordeonie. Tradycją spotkań, organizowanych przez Klub Seniora jest poczęstunek. W tym roku panie w kuchni przygotowały na kolację „krupy”, czyli kaszankę. Kucharkom nie było żal, że zamiast świętować z innymi, uwijają się przygotowując posiłki. – Cieszymy się, że jesteśmy w kuchni, bo dobrze się tu czujemy – zapewniły panie. – Jesteśmy zgraną paczką i lubimy dla kogoś gotować. Jakby nam się to nie podobało, to by nas tu nie było. Poza tym robimy to, bo mamy dobrą sołtyskę – dodały.
Wśród świętujących tego dnia kobiet spotkaliśmy Reginę Czogałę, która zgodziła się opowiedzieć nam o swoim życiu. Pani Regina 20 lat przepracowała w Rafamecie. W tym trzy lata jeżdżąc na suwnicy, czyli tzw. kranie i przewożąc części ważące nawet po kilka ton. – Suwnicą przewoziło się detale, czyli części do maszyn. Na dole był wiązacz, który je wiązał. Czemu wybrałam takie zajęcie? Akurat było zapotrzebowanie na to, więc się przyuczyłam w trzy miesiące, potem zdałam egzamin i jeździłam – wspomina. – Trzeba było bardzo uważać na ludzi na dole, żeby w kogoś nie uderzyć. Potem pracowałam jeszcze w remoncie. Sprzątałam, chodziłam do magazynu, do biurowca – dodaje. Po pracy pani Regina zajmowała się dziećmi, domem i gospodarstwem. – Chowało się owce, świnie, kury, gęsi. Wtedy każdy coś tam miał, takie było życie – wspomina. Obecnie pani Regina od 13 lat jest na emeryturze ale nie narzeka na brak zajęć. – Mam swój ogródek i wnuki przy sobie, bo jedna córka mieszka tutaj, dwoje dzieci jest za granicą. Mamy dużą rodzinę, spotykamy się często na „fajerach”, to na brak kontaktu z ludźmi nie narzekam. Lubię też jeździć na wycieczki, pielgrzymki. Ostatnio byłam nawet w Ziemi Świętej – opowiada mieszkanka Budzisk.
(e.Ż)