Nie oddychaj w MZB
Do naszej redakcji docierają kolejne sygnały o fatalnych warunkach w gminnych lokalach
Nie oddychaj, bo będziesz miał kłopoty
Lokatorzy kamienicy przy ulicy Stalmacha 7a od miesięcy z utęsknieniem wypatrują ekip remontowych. Choć w budynku funkcjonuje wspólnota, większość mieszkań nadal należy do Miejskiego Zarządu Budynków w Raciborzu.
Na ostatnim piętrze, w mieszkaniu komunalnym, z rodziną mieszka Krzysztof Leśniak. Na Stalmacha przeprowadził się dwa lata temu. W tym roku na ścianach pojawił się grzyb. – Boję się o moją rodzinę. Najmniejszy, kilkuletni Maksymilian już choruje na płuca. Ściany są aż mokre od wilgoci, z dachu też kapie a w MZB słyszę, że źle dbamy o wentylację w mieszkaniu – denerwuje się pan Krzysztof. Lokal na Stalmacha to nie jedyne miejsce, gdzie wielodzietna rodzina mieszka w zagrzybionym mieszkaniu. Urzędnicy z MZB radzili Aleksandrze Budzyńskiej, która mieszka w kamienicy przy ulicy Kozielskiej z siódemką dzieci, aby... nie oddychali tyle, bo tworzą wilgoć. – Taką samą radę mieli dla mnie – denerwuje się mieszkaniec ze Stalmacha.
Nie ma kasy
Władze MZB zapewniają, że panują nad wilgocią w swoich kamienicach. – W tym roku zgłosiło się do nas kilkadziesiąt rodzin, które narzekały na grzyby w swoich lokalach. Za każdym razem przyjmujemy zgłoszenie. Dajemy lokatorom preparaty lub wysyłamy na miejsce naszych fachowców – mówi Stanisław Borówka, szef Miejskiego Zarządu Budynków w Raciborzu. Równocześnie przyznaje, że większość lokatorów, mimo iż płaci czynsz, o funduszu remontowym może zapomnieć. – O jakim funduszu remontowym my mówimy? Przy tak niskich czynszach odłożenie jakichkolwiek pieniędzy jest po prostu niemożliwe. Pieniędzy brakuje nawet na bieżące remonty – rozkłada ręce Borówka.
To grzyb zarządu
Zdaniem obrońców praw lokatorów, podejście MZB w Raciborzu jest nie do przyjęcia.
– Nie ma znaczenia czy mamy do czynienia z mieszkaniem socjalnym czy komunalnym. Zarządca powinien o nie dbać w takim samym stopniu. Argument o niskim czynszu i braku środków finansowych to bardzo częsta i wygodna wymówka – mówi Janusz Tarasiewicz, pełnomocnik Krajowego Związku Lokatorów i Spółdzielców w województwie śląskim. – Obowiązek dbania o lokale, a przy tym o zdrowie i bezpieczeństwo osób w nich mieszkających, wynika z prawa budowlanego i jest obowiązkiem zarządcy. Nie można zakazać ludziom oddychania tylko dlatego, że w mieszkaniu wadliwie działa wentylacja. To właśnie MZB powinno podczas przeglądów zadbać o prawidłowe wentylowanie lokali oraz zabezpieczyć mieszkania przed wilgocią i nieuchronną dewastacją. Łatwiej zwalić na lokatorów, że to oni są winni, niż przeznaczyć dodatkowe środki z budżetu miasta na zabezpieczenia lokali. Przy takim podejściu te lokale popadną w całkowita ruinę i w przyszłości nie będą się nadawały do zamieszkania – dodaje pełnomocnik śląskich lokatorów.
Rakotwórcze ściany
Dlaczego lokatorzy aż tak bardzo boją się grzybów? Mikrobiolodzy z Krakowa poświęcili grzybom niejedną publikację. Fachowcy tłumaczą, że mieszkanie z grzybem nie tylko naraża nas na choroby uczuleniowe. Tak zwane mykotoksyny, które produkują grzyby, powodują migreny, infekcje dróg oddechowych, nieżyty przewodu pokarmowego. Paleta schorzeń wywołanych przez substancje produkowane przez grzyby jest niezwykle szeroka. Część z nich powoduje tak groźne choroby jak rak wątroby czy białaczka. – Gdy stwierdzi się choćby najmniejsze oznaki występowania grzybów w pomieszczeniach mieszkalnych, czy też użyteczności publicznej, w których przebywają ludzie, trzeba bezwzględnie reagować. Każde zabarwienie tapet, wykwity na ścianach, okapach, murach czy fugach może świadczyć o naruszonej równowadze i warunkach idealnych do wzrostu grzybów. Osoby młode reagują na grzyby i ich toksyny o wiele szybciej, a skutki ich oddziaływania są o wiele groźniejsze niż u osób dorosłych – wyjaśnia prof. Wiesław Barabasz z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie.
Adrian Czarnota