Grunt trzeba budować powoli
O pierwszym półroczu pracy i planach na przyszłość rozmawiamy z dyrektorem MOKSiR w Kuźni Raciborskiej – Michałem Fitą
– Minęło pół roku, odkąd zasiadł Pan w fotelu dyrektora Miejskiego Ośrodka Kultury, Sportu i Rekreacji. Czy ten okres wystarczył na zmodernizowanie sali widowiskowej? – Na razie przemalowaliśmy scenę. Ta jest w tej chwili czarna, czyli bardzo teatralna. Umożliwiliśmy sobie w pewny sposób przyjmowanie pod nasz dach teatru. Jeden spektakl teatralny mamy już za sobą. 14 lutego gościliśmy grupę Tetraedr z przedstawieniem „Renety, goldeny”. Poza sceną, odmalowaliśmy również tę część widowni, która nie jest wyłożona listwami akustycznymi. A muszę zaznaczyć, że walor akustyczny tej sali jest pierwszorzędny i będę to podkreślał za każdym razem: te listwy dają bardzo dużo. Następny etap naszych prac to kwestia sufitu, który musi na razie poczekać ze względu na prace termomodernizacyjne, które są w planach, do których należy także uruchomienie nowej drogi wentylacji sali. W planach jeszcze jest modernizacja foteli, które – po odnowieniu podłokietników – będą wymagały ponownego obicia. Nie stać nas na razie na zakup nowych foteli, toteż tym, które mamy będziemy starali się zrobić jakiś mały lifting, żeby było przyjemnie. Jest oczywiście jeszcze kwestia podłogi, która miejscami jest wybrakowana, ale wszystko w swoim czasie.
– Niektóre organizowane przez Pana imprezy przyciągają tłumy ludzi, a inne przechodzą bez echa. Z czego to wynika?
– Myślę, że przede wszystkim z tego, kogo zapraszamy. Małe społeczności mają to do siebie, że generalnie lubią oglądać i słuchać tego, jak wyraził się inż. Mamoń w filmie „Rejs”, co słyszeli już kiedyś. Generalnie mówiąc: łatwiej jest przyciągnąć ludzi czymś, co znają z telewizji, radia niż na coś, co trzeba odkryć. Chyba najmniejszą frekwencją cieszył się koncert jazzowy, na który przyszło 20 osób. Największą frekwencją – zespół New Life’M, który jest na swój sposób bardziej znany. Będziemy się starali na pewno sprowadzać coraz bardziej znane zespoły i „uderzać” do mieszkańców Kuźni, ale trzeba też mieć świadomość tego, że najpierw musimy przygotować sobie grunt. Widzę w tej chwili, że z pewnymi rzeczami nie można iść do przodu. Grunt trzeba budować powoli i mam nadzieję, że nam się to uda.
– Jakie są Pana plany na najbliższe miesiące względem MOKSiR-u?
– Przede wszystkim musimy w tej chwili skupić się na plenerach. Czeka nas impreza na kolejce wąskotorowej, festyn na zakończenie lata w Kuźni. Mamy też w planie Festiwal Orkiestracji Jazzowej, który najprawdopodobniej uda się zorganizować we współpracy z Raciborzem. Mamy też taką cichą nadzieję, że jeśli uda się na czas organizacji imprez plenerowych wyprowadzać publiczność na zewnątrz, to w tym czasie być może coś drgnie w kwestii termomodernizacji budynku. Oprócz imprez plenerowych myślę już o tym co będziemy robili jesienią. Mam też świadomość tego, że bardzo mocno uderzyliśmy w ton muzyczny i że odbywa się u nas dużo koncertów, a nie chciałbym, aby MOKSiR kojarzony był tylko z muzyką. Myślę o działaniach parateatralnych, kabaretowych. Zobaczymy, co przyniesie czas i na co pozwoli Pan Bóg.
(rec)