Nie chcemy być tylko moczykijami
Stowarzyszenie Wędkarstwa Sportowego Babiczok chce udostępnić swe stawy niepełnosprawnym.
Stowarzyszenie zawiązało się pod koniec ubiegłego roku, ale można powiedzieć, że dopiero teraz stawia pierwsze kroki. Kilka tygodni temu zawarto umowę z gminą Nędza, na mocy której stowarzyszenie stało się dzierżawcą ponad 20 ha stawów – dwóch dużych zbiorników i dwóch mniejszych, tzw. oczek. Grupa zrzesza 18 osób, którymi kieruje prezes Adam Sobeczko, jego zastępcą jest Bogusław Granieczny, skarbnikiem – Krzysztof Nawrocki, a sekretarzem – Grzegorz Gembalczyk. Członkowie zarządu podkreślają, że nie chcą być tylko „moczykijami”. Ich działalność statutowa ma znacznie wykraczać poza wędkowanie i zarządzanie stawami. – Chcemy działać na rzecz osób niepełnosprawnych, ich aktywizacji społecznej. Z myślą o nich jeszcze w tym roku mają powstać specjalnie przystosowane stanowiska, rampy najazdowe a także parkingi – opowiada Andrzej Chroboczek. – Taka działalność to pewne nowum, nie słyszałem, żeby ktoś miał podobne plany. Pomysł zrodził się z mojej pracy. Rozmawiałem z osobami niepełnosprawnymi, które wyznały, że chciałyby spędzać czas nad wodą, a mają ku temu ograniczone możliwości – dodaje wicestarosta, zapalony wędkarz.
Najpierw sprzątali
Na razie wędkarze skupiali się na uporządkowaniu niemałego terenu. – Trochę roboty było. Już 3-4 weekendy się spotykamy, sporo worków ze śmieciami się nazbierało, były też jakieś stare opony itp. – opowiadają Krzysztof Nawrocki i Grzegorz Gembalczyk. Prezes Adam Sobeczko wyznaje, że lada chwila chce zorganizować zawody, na których oficjalnie otwarty zostanie sezon wędkarski. – Czekamy tylko na zarybienie – mówi. – Nasza działalność będzie też polegała na tym, żeby zarybiać stawy. Kiedyś była tu woda licencyjna, ale ta forma trochę się przejadła, była mało dynamiczna. Dlatego nasze stowarzyszenie chce działać inaczej. Nasze działania mają polegać m.in. na ochronie środowiska. Będziemy mieć też własne środki ze sprzedaży zezwoleń na wędkowanie – mówi Andrzej Chroboczek.
Łowić legalnie
Stowarzyszenie, chcąc wykorzystać urokliwe miejsca, jakie ma do dyspozycji, ma w planach latem organizację imprez plenerowych. – Jesteśmy już „po słowie” ze strażakami z gminy, aby pomogli nam w zakresie bezpieczeństwa, ratownictwa wodnego itp. – mówi Chroboczek. Dodaje, że dobrze układa się współpraca z sąsiadującą żwirownią. Ta ma m.in. zafundować stowarzyszeniu nowe drzewka. Konieczne jest też wyremontowanie dróg. Wędkarzom marzy się również otwarcie szkółki wędkarskiej dla młodzieży. Liczą, że na te zamierzenia uda się pozyskać środki unijne. – Chcielibyśmy młodym ludziom pokazać że można łowić nie „na dziko”, jak ważna jest karta – tłumaczy Bogusław Granieczny. Bo posiadanie karty wędkarskiej i zezwolenia na łowienie to podstawa. Wszyscy, którzy tego dopilnują i będą się stosować do regulaminu, są mile widziani nad stawami.
Karpie giganty
Co do tego, że chętnych do wypoczynku nad babickimi stawami nie zabraknie, nikt nie ma wątpliwości. – To miejsce słynie z rekordowych karpi powyżej 10 kg. Na 30 największych karpi w całej Polsce o wadze 17-20 kg, aż 10 pochodziło stąd – mówi z dumą Adam Sobeczko. Aby ryb nie zabrakło, ustalono, że te powyżej określonego rozmiaru po złowieniu i sfotografowaniu będą z powrotem wpuszczane do wody. – Atutem tego miejsca jest wygląd tej wody. Wystarczy popatrzeć jak wyglądają inne łowiska – mówi Chroboczek. Inni wędkarze przyznają mu rację. – Można tu wypocząć spędzając czas nad wodą. To dobre tereny na spacery. Jest też miejsce do biwakowania, parkingi, można grilla zrobić. Na wyspie rosną piękne wierzby płaczące – zachwala prezes Sobeczko. Już teraz przyjeżdżają tu wędkarze z całego Śląska. O urokach babickich stawów najlepiej przekonać się samemu. Wędkarze serdecznie zapraszają.
(e.Ż)