Było zimno i... hardkorowo
– Kaukaz nie jest już tak dzikim miejscem jak jest postrzegany. Na pewno była to jednak nasza podróż życia, jak zresztą każda, w którą się udajemy – tak o swojej wyprawie na szczyt Elbrus opowiadali w Kuźni Piotr Dominiak i Bartosz Perek.
Goście odwiedzili Kuźnię Raciborską 9 kwietnia, w ramach kolejnego slajdowiska. Przypomnijmy, imprezy te organizowane są przez MOKSiR w pierwszy piątek miesiąca. Tym razem, z uwagi na święta wielkanocne, spotkanie odbyło się w drugi piątek. Slajdowiska zyskują coraz więcej zwolenników. W Kuźni gościli już Leszek Szczasny, który opowiedział o swojej podróży autostopem do Turcji i Aleksander Danyluk, który przeniósł zebranych w klimat Ameryki Południowej. Tematem ostatniego spotkania był „Kaukaz w obiektywie”.
– Jesteśmy totalnymi amatorami jeśli chodzi o wspinaczkę wysokogórską – przyznał Piotr Dominiak. – Nasze przygotowania ograniczyły się do wypadów do Zakopanego i zakupu sprzętu – dodał. Wyprawa na Elbrus – najwyższy szczyt Rosji – obfitowała w wiele przygód. – Mieliśmy robić podejścia aklimatyzacyjne przez trzy dni, ale było tak zimno, że stwierdziliśmy, że byłoby to chore siedzieć tam przez pięć dni. Trudno powiedzieć jakie panowały tam temperatury. Wprawdzie miałem termometr, ale miałem wrażenie, że ciągle oszukiwał. Na pewno było grubo poniżej zera. Największe przeszkody to wysokość, rozrzedzone powietrze i pogoda. Technicznie jest to góra bardzo łatwa do zdobycia, kąt nachylenia wynosi około 35 stopni. Było hardkorowo. W niektórych momentach myślałem sobie, co ja tu robię? – opowiadał Dominiak. Wspomagał go kolega Bartek. Trzeci z uczestników wyprawy nie mógł być obecny z powodu choroby.
Podróżnicy opowiadali o wspaniałych widokach, spotkaniu z Polakami, obecnych niemal wszędzie działach i... krowach. No i zmęczeniu. – Czasem w głowie miałem jedno wielkie marzenie – położyć się w śpiworku i spać przez 20 godzin. Ale ze zmęczenia nie dało się zasnąć – wspominał Piotr Dominiak. Podróżnicy uraczyli też gości legendą na temat schroniska pod Elbrusem, które miało spłonąć po imprezie zorganizowanej przez Polaków. Na zakończenie wyświetlili 20-minutowy „film dokumentalno-przygodowy”, który najlepiej miał przybliżyć klimat wyprawy.
Kolejne slajdowisko już w piątek, 7 maja. O swojej wyprawie do Laosu, Kambodży i Wietnamu opowie Dawid Wacławczyk.
(e.Ż)