Platforma obywatelska z poczuciem komfortu
Kiedy raciborska PO ogłosi kto jest jej kandydatem w wyborach na prezydenta miasta? – Niezwłocznie gdy będzie trzeba – mówi jej szef.
Wstąpienie w szeregi partii prezydenta Raciborza Mirosława Lenka wcale nie oznacza, że to on będzie ją reprezentował w staraniach o fotel włodarza miasta.
Szef PO na powiat raciborski Henryk Siedlaczek szeroko się uśmiecha gdy pytamy kiedy partia odkryje karty w sprawie kandydata w wyborach prezydenckich. – Mamy czas, wszystko zacznie się po wakacjach – uspokaja poseł na Sejm RP. Dodaje, że wtedy „spyta Krzysztofa Myśliwego (radny miejski) czy nie wystartuje z bratankiem Robertem Myśliwym (pierwszy w mieście oficjalnie ogłosił, że chce być jego prezydentem w następnej kadencji)”. – Zaoszczędzimy na plakatach, bo będą z jednym nazwiskiem – śmieje się Siedlaczek.
Poseł pytany jakie szanse daje reprezentantowi RSS „Nasze Miasto” unika komentarza. – Lubimy się z Robertem. Współpracowaliśmy przy wielu sprawach. Jedno, co mi u niego przeszkadza, to ta jego melancholia... – stwierdza Henryk Siedlaczek.
Jego zdaniem wstąpienie w szeregi PO prezydenta Mirosława Lenka daje partii poczucie komfortu. – Przynajmniej nikt z Katowic nic nie będzie narzucał. Nasz kandydat musi jednak odpowiedzieć na parę ważnych pytań. Samo pozamiatanie ogonem tu i tam nie wystarczy – uważa Siedlaczek. Jemu samemu zaproponowano niedawno powrót do samorządu. By ratował zadłużony raciborski szpital, który w okresie rządów Siedlaczka wyszedł na prostą z finansowej zapaści. Ale to tylko taka sznaps-idea – poseł rozwiewa wątpliwości. – Okres pracy w starostwie był chyba najlepszy w karierze polityka. – Bo trzeba było się wykazać. Z małego budżetu coś stworzyć. I udało się. A społeczeństwo płaciło mi za to dobrą pensję, 8 tysięcy złotych miesięcznie – przyznaje poseł z Rud. Propozycję powrotu do samorządu rozważyłby na serio tylko wtedy, gdyby w powiatach starostów wyłaniałyby wybory bezpośrednie. Konkurenta do przyszłej kadencji nie będzie miał więc w Siedlaczku obecny włodarz ziemi raciborskiej Adam Hajduk. Za każdym razem gdy pada pytanie czy nie ciągnie go z powrotem do magistratu, zdecydowanie zaprzecza.
Gdy nikt z obecnie urzędujących, przynajmniej oficjalnie, nie kwapi się by zapowiedzieć swój start po reelekcję, próbuje skorzystać na tym Robert Myśliwy. Do lokalnych portali internetowych trafił wywiad z nim przeprowadzony przez dziennikarkę związaną z „Vanessą”, w którym m.in. ocenia sposób sprawowania urzędu przez Mirosława Lenka. Mówi, że prezydent nie ufa swym podwładnym i na sesji odpowiada za nich gdy radni pytają.
– Pan Myśliwy jeszcze tego nie wie, ale wiedza to władza, a radni nie chcą słuchać naczelników, tylko tego co powie im prezydent, polityk wybrany przez mieszkańców – komentuje tę krytykę Lenk. Nie wyobraża sobie, by pracownicy urzędu byli wikłani w politykę, a do tego zmierzałyby jego zdaniem wszelkie dyskusje na forum rady.
Reszta sceny
O głosy wyborców zabiegać będą jeszcze raciborski PiS z Tomaszem Kusym i Małgorzatą Lenart. Na miejską scenę polityczną zamierza wrócić PSL. Kojarzony z nim chce być m.in. radny powiatowy Jan Matyja (tak było np. w pochodzie 3-majowym). Do przejęcia władzy będzie aspirować także środowisko „Oblicz” Ryszarda Frączka. Jest jeszcze SLD, którego nieformalny rzecznik Janusz Gałązka głośno mówi, że chce zasiąść w radzie. Do wyborów pójdzie też „Dobro Ojczyzny”.
O głosy wyborców zabiegać będą jeszcze raciborski PiS z Tomaszem Kusym i Małgorzatą Lenart. Na miejską scenę polityczną zamierza wrócić PSL. Kojarzony z nim chce być m.in. radny powiatowy Jan Matyja (tak było np. w pochodzie 3-majowym). Do przejęcia władzy będzie aspirować także środowisko „Oblicz” Ryszarda Frączka. Jest jeszcze SLD, którego nieformalny rzecznik Janusz Gałązka głośno mówi, że chce zasiąść w radzie. Do wyborów pójdzie też „Dobro Ojczyzny”.
Mariusz Weidner