Profesor skakał przez płot
O Cmentarzu Orląt Lwowskich, który kiedyś wyglądał jak śmietnisko, ludziach, którzy tam leżą, o obrońcy Lwowa, który otruł się rybą – o tych i innych sprawach można było usłyszeć podczas wykładu prof. Stanisława S. Niciei w Kuźni Raciborskiej.
– Pan profesor to już stały bywalec w naszym Towarzystwie – powitała gościa Halina Wyjadłowska, przewodnicząca kuźniańskiego koła TMZR. Prof. Stanisław S. Nicieja, 6 maja, odwiedził Kuźnię po raz trzeci. Wykład poprzedził film dokumentalny z udziałem poległego w niedawnej katastrofie lotniczej przyjaciela profesora – Andrzeja Przewoźnika, sekretarza generalnego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.
Podczas wykładu można było usłyszeć o dziejach budowy nekropolii, próbach jej unicestwienia w latach 60 i 70 XX w. oraz mozolnym dążeniu do odbudowy cmentarza. – Był czas, że cmentarz wyglądał jak śmietnisko. Stawiano tam garaże, pasły się krowy. Ogrodzone to było drutem kolczastym, a pilnowały psy. Kupiłem trochę kiełbasy serdelowej, wrzuciłem psom i na drugi dzień przeszedłem przez płot, a psy szły za mną i nic mi nie zrobiły. Tak powstały moje pierwsze zdjęcia tego cmentarza – opowiadał Nicieja.
Podczas spotkania była możliwość zakupu najnowszej książki profesora pt. „Lwowskie Orlęta. Czyn i legenda”. – Miałem problem, żeby opisać te życiorysy – przyznał autor. – Z reguły są to młodzi ludzie, którzy uciekali na wojnę, wbrew rodzicom. Odtwarzam te historie, które usłyszałem od rodzin – dodał. Jako przykład podał postać 17-letniego Józka Matyki, któremu podpis pozwalający na zaciągnięcie się do wojska sfałszowała siostra. Ślad po chłopcu zaginął. – Spotkałem kiedyś jego siostrę, która wyznała mi, że już 60 lat żyje z takim przekleństwem – wspominał Nicieja. Opowiedział również o wybitnych dowódcach, również o tych, którzy przeżyli wojnę. Słuchacze mieli okazję posłuchać m.in. o obrońcy Lwowa, który... otruł się rybą.
Na pożegnanie profesor otrzymał od przedstawicieli TMZR-u upominek w postaci oprawionego zdjęcia.
(e.Ż)