Pojawiła się jaskółka na niebie
W gminie Kuźnia Raciborska z niepokojem obserwują wzbierającą po obfitych deszczach rzekę Odrę. W tej sytuacji pytanie o budowę wałów przeciwpowodziowych wraca jak bumerang.
W najgorszej sytuacji są mieszkańcy Turza i Rudy. Właśnie w tych miejscowościach brakuje 4,7 km wałów. Nic dziwnego, że temat stał się głównym punktem zebrania wiejskiego w Rudzie, które odbyło się 12 maja. Bogusław Wojtanowicz, zastępca burmistrza, przyznał, że inwestycja „idzie” dosyć ciężko, m.in. dlatego, że dotyczy 63 działek, na terenie których wał będzie usytuowany. – Geodeci kończą ustalać granice wału. My jesteśmy na etapie wydawania opinii o zgodności z wcześniejszą decyzją lokalizacyjną. Jest możliwość składania zażaleń i takie do nas wpłynęło od jednego mieszkańca Rudy. Dotyczyło dojazdu do jego pól. Myślę, że po spotkaniu osiągnęliśmy konsensus. Po naszej opinii będą jeszcze decyzje zatwierdzające podział wałów. Te są już ostatecznymi – relacjonował Wojtanowicz.
Będą wywłaszczenia
Nie ukrywał, że w przypadku kilku gospodarstw konieczne były wywłaszczenia. – Przeprowadza je starosta. Trwa to około dwóch miesięcy. Potem jeszcze przetarg ogłaszany przez Śląski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych. Jest szansa, że w czwartym kwartale tego roku rozpoczniemy – ciągnął wiceburmistrz. Budowa miałaby trwać około 2-2,5 roku. – Najgorsze były sprawy formalne i te mamy już za sobą. Nie przewidujemy już większych kłopotów. Jest jaskółka na niebie i ten czwarty kwartał to bardzo realny termin na rozpoczęcie inwestycji – dodał.
Próbujemy „od góry”
Mieszkańcy do tych zapewnień podeszli jednak ostrożnie. – Czy te dwa miesiące wystarczą na wywłaszczenie? Bo jak na razie nic się nie dzieje – niepokoił się Roman Wiencierz. Usłyszał, że niektóre żądania podnoszone przez jednego z mieszkańców, który blokował budowę, udało się spełnić. – Nie wiem czego jeszcze mógłby się doszukać. W kwestii wykupu trudno z nim rozmawiać. Trzeba iść w kierunku wywłaszczenia, żeby realizować inwestycję – stwierdził Wojtanowicz. Sołtys Jan Stanek spytał, czy również rolnicy z Turza będą wywłaszczani. Wiceburmistrz odpowiedział, że trwają rozmowy na szczeblu rządowym z dyrekcją Agencji Nieruchomości Rolnych. Do pozyskania jest około 30 ha gruntów w tzw. Trawnikach. – Na szczeblu agencyjnym się nie udało, więc spróbowaliśmy „od góry”. Zrobiliśmy trochę szumu wokół tego i liczymy, że się uda. Chcieliśmy tereny w międzywalu zaliczyć do inwestycji celu publicznego. Niestety, otrzymaliśmy odpowiedź, że budżetu państwa na to nie stać, żeby pozyskać taką ilość gruntów. Jedyna możliwość to negocjacje z indywidualnymi rolnikami i w tym kierunku idziemy – wyjaśniał wiceburmistrz.
Światełko w tunelu
Sołtys Jan Stanek obawiał się, że zaczną się kolejne odwołania, które przeciągną sprawę, ale zapewniono go, że to już koniec. Z kolei Wilhelm Strzelczyk zapytał o drogi dojazdowe. – Już teraz są w fatalnym stanie – martwił się mieszkaniec Rudy. – Musimy wskazać dojazd z dróg gminnych do każdego odcinka budowy wałów. Będzie to uciążliwe, ale bez tego się nie da. Pan Stanek jest obecny na sesjach, temat wałów będziemy na bieżąco omawiać. Najważniejsze, że pojawiło się światełko w tunelu – uspokajał mieszkańców Rudy zastępca burmistrza.
To nierealne
Mniej optymistycznie na tę sprawę zapatruje się Władysław Gumieniak, radny powiatowy z Kuźni Raciborskiej. – Z moich informacji wynika, że nic się nie zmieniło. Proces wywłaszczeniowy nie został nawet rozpoczęty – mówi bez ogródek radny. – Mieszkańcy są zaniepokojeni, bo rzeka wciąż wzbiera, nie czują się bezpieczni. Przeraża mnie nieudolność służb zajmujących się budową wałów. Proces wywłaszczeniowy powinien już dawno ruszyć. Potrwa dosyć długo, bo osoba wywłaszczana może się odwoływać. Uważam, że podawany termin jest złudny. Jeżeli w 2012 r. inwestycja ruszy, to będziemy zadowoleni – dodaje. Zapowiada, że będzie pilotował sprawę i naciskał na odpowiednie służby, aby w końcu uregulowano sprawy własnościowe. – Bez tego inwestycja nie ruszy. Tymczasem jeśli dokumentacja straci ważność, wszystko znowu mocno się przeciągnie. Jeśli przyjdzie wielka woda, to mieszkańcy naszej gminy będą w dużym niebezpieczeństwie. Bardzo bym się cieszył, gdyby jeszcze w tym roku ruszyła budowa, ale uważam, że jest to nierealne – kończy Gumieniak.
(e.Ż)
***
Andrzej Markowiak
Z-CA Dyrektora w RZGW GLIWICE
Czy powstanie Zbiornika Racibórz zmniejszy zagrożenie powodzią w gminach Kuźnia Raciborska i Rudnik, gdzie występują braki w obwałowaniu?
Suchy polder, który ma być zbudowany, to przestrzeń, w której będzie się zbierało wodę przy wystąpieniu warunków ekstremalnych. Odra musi być obwałowana, zbiornik nie rozwiąże wszystkich problemów związanych z jej wylewaniem, będzie służył do walki z tzw. wysoką wodą. Wały w tych gminach są niskie, ale zostaną zmodernizowane, co zapowiadają służby odpowiedzialne za ich utrzymanie. Gdyby decydować się na podnoszenie wałów na całej długości Odry to trzeba by je budować na odcinku 500 km, aż po Wrocław. Tymczasem suchy Zbiornik Racibórz będzie miał 22 km i pomieści 200 mln m sześc. wody. Dzięki niemu chronione będą tereny poniżej miasta, w kierunku Wrocławia. Będzie można powstrzymać zderzenie fal kulminacyjnych Odry i Nysy Kłodzkiej, do którego doszło w 1997 roku. Obecnie jesteśmy w fazie przygotowawczej budowy zbiornika. Dotyczy 80% powodzenia inwestycji, bo potrzebnych jest bardzo dużo pozwoleń, rozstrzygnięć, decyzji itp. Trzeba precyzyjnie przygotować drugi etap, czyli realizację inwestycji. W 2011 roku mają rozpocząć się roboty budowlane.