Trzeba ciągle iść do przodu
W OSP Rudnik chętnych do pracy nie brakuje. Zaradni strażacy dziesięć lat temu doczekali się własnej remizy, teraz myślą o jej rozbudowie.
Na początku maja cała jednostka świętowała dziesiątą rocznicę poświęcenia remizy. – Dla niektórych to normalna data, a dla nas wielka sprawa – mówi Franciszek Mrowiec, prezes OSP Rudnik. – Budowaliśmy to systemem gospodarczym, tzn. tak, żeby było jak najtaniej. Ówczesny wójt Hubert Miczka powiedział nam, że jak zaczniemy, to nasza sprawa. On zabezpieczy finanse na materiały. Mieliśmy 20 tys. zł z pieniędzy sołeckich, resztę dołożyła gmina. Za wszystkim chodziliśmy, załatwialiśmy sami. Nasi rolnicy zapewnili nam transport ciągnikami. Dużo strażaków też pomagało, więźbę dachową np. sami robili – opowiada prezes. W ten sposób, o połowę taniej, w cztery lata udało się postawić remizę.
Jubileusz poświęcenia budynku OSP był też okazją, by wspomnieć zmarłego przed rokiem druha Alfreda Rybkę. Pośmiertnie przyznano mu medal „Zasłużony dla gminy Rudnik”, który wręczono rodzinie podczas uroczystości 2 maja. – Bardzo dużo zrobił dla naszej jednostki. Chcemy co roku uczcić jego pamięć festynem strażackim – mówi Marian Plura, naczelnik OSP.
Rudniccy strażacy mają też w planach rozbudowę remizy. – Potrzebny jest nam drugi garaż i samochód. Ten wymóg wynika z tego, że jesteśmy w Krajowym Systemie ..... Projekt jest już w toku. Czekamy ile pieniędzy da na to gmina – dodaje naczelnik. Obecnie jednostka dysponuje cieżkim samochodem o pojemności 5 tys. l. – Poczciwy jelcz ma 26 lat i nadawałby się już do wymiany. Na szczęście choć wiekowy, jest sprawny – mówią strażacy. Zanim postarają się o drugi samochód, muszą mieć zapewniony kolejny garaż. – Tego sprzętu jest tyle, że garaż pęka. Mamy duży samochód, łódź motorową. Ze swoich pieniędzy kupiliśmy namioty na festyny, a gdzieś to wszystko trzeba trzymać – mówi Marian Plura. Na szczęście na brak rąk do pracy nie ma co narzekać. Jednostka liczy 35 strażaków, w tym 23 czynnych. Może się pochwalić też drużynę kobiecą, w której kilka dziewczyn ma uprawnienia do udziału w akcjach. Ekipa kobieca zakwalifikowała się nawet do zawodów wojewódzkich w tym roku. – Jest trochę chętnych ludzi, którzy wiedzą kiedy mają przyjść pomóc. Dlatego ciągle coś się u nas tworzy. Trzeba iść do przodu – mówi Franciszek Mrowiec.
(e.Ż)