Mam prawo oceniać
Spać spokojnie nie będziemy nigdy.
Szef raciborskiej Rady Miasta Tadeusz Wojnar pochwalił profesjonalizm akcji przeciwpowodziowej. – Podjęto właściwe działania w skali zagrożenia. Jestem jednym z niewielu by móc oceniać pracę sztabu – podkreślił ten „co dobrze się czuje w żywiole”.
Kierujący raciborskim samorządem zabrał głos pod koniec sesji, gdy z tematów powodziowych „wystrzelali” się radni, zarówno koalicji jak i opozycji (ci mieli więcej do powiedzenia). – Też się przewiozłem na tej powodzi, ale nie chcę na niej wypłynąć – zaczął Wojnar. Oznajmił, że ma właściwą skalę odniesienia, bo był przy powodzi w 1997 roku i był przy obecnej. – Żadne urządzenie hydrologiczne, zbiornik czy wysokie wały nigdy nie pozwolą nam w 100% spać spokojnie w czasie zagrożenia wielką wodą – powiedział szef rady.
Pozwolił sobie na kąśliwy komentarz do usłyszanych na majowej sesji wypowiedzi na temat akcji powodziowej. – Przy okazji powodzi różne rzeczy wypływają, najszybciej te lżejsze. Różne osoby chcą zaistnieć. Czasem padają tak głupie deklaracje, że aż trudno je pojąć. Jestem jednym z niewielu uprawnionym do oceny prac sztabu, bo mam wiedzę. Dobrze czuję się w takim żywiole, a to ze względu na moje DNA – kontynuował przewodniczący Wojnar. Przekazał trójce prezydenckiej (głównemu i zastępcom) wyrazy „wielkiego uznania”, a wszystkim służbom miejskim zaangażowanym w akcję podziękowanie za „profesjonalne, właściwe działania w skali zagrożenia”. – Gdyby się wały rozszczelniły, byłaby masakra – stwierdził.
Chwalił też zaangażowanie pracowników podległych samorządowi. – Ludzie pracowali, w wodociągach bronili się przed cofką kanalizacyjną, groźniejszą niż sama Odra. Tam nie zajmowali się polityką – kręcił głową, powoli skupiając się na ławach opozycji. Na koniec powiedział tej części radnych, że „kapitału na powodzi nie zbiją i nie zdeprecjonują tego co inni zrobili”. Radni PiS – Elżbieta Biskup i Tomasz Kusy – nie zgadzali się z zarzutem Wojnara. Na wstępie swoich interpelacji zaznaczali, że nie chcą krytykować, a jedynie poddawać pod rozwagę. – Nikt nie deprecjonuje decyzji prezydenta o ewakuacji. Takowa wymagała odwagi – powiedział Kusy.
Prezydent Raciborza Mirosław Lenk podziękował szefowi rady za „tak ciepłe słowa, których jak zna pana przewodniczącego 30 lat, nigdy wcześniej od niego nie usłyszał”.
W sercu akcji
Czy to w południe, czy późną nocą przewodniczący raciborskiego samorządu miejskiego czuwał w sztabie kryzysowym. Odziany w strój myśliwski nie opuszczał posiedzeń tego gremium i jeździł ze służbami doglądać wałów przeciwpowodziowych. Był optymistą. – Jest dobrze, jak na ten stan wody – mówił pytany o komentarz do bieżącej sytuacji. Gdy rzeka się ustabilizowała i miasto było bezpieczne, z uśmiechem rzucił „a nie mówiłem, że jest dobrze?”. Szef rady, podobnie jak starosta Adam Hajduk przeżyli powódź z 1997 roku. To doświadczenie zaprocentowało podczas wyjątkowo mokrej majówki dystansem do potencjalnego zagrożenia. To było widać także na sesji. Wojnar karcił radnych opozycji, ale jak na ostatnie potyczki słowne tych stron, było to z jego strony wyjątkowo łagodne traktowanie. Opozycja (osłabiona brakiem chorującego Wałacha i „wygaszonego” Urbasa), nie wdawała się w dyskusje z liderem koalicji rządzącej.
(ma.w)