Miliony na oświatę
Czy z perspektywy handlowca można zrozumieć wydatki na szkolnictwo?
W 2010 roku Starostwo Powiatowe w Raciborzu dofinansuje budżet oświaty kwotą 1,7 mln zł. Radni nie związani z komisją oświaty byli zaniepokojeni tymi wydatkami.
Powiat otrzymuje z kasy państwa subwencję, przeliczaną w dużym uproszczeniu na każdego ucznia. Pieniądze te nie zaspokajają wszystkich wydatków szkolnictwa, dlatego starostwo co roku doposaża swoje placówki dodatkowymi funduszami.
– Patrzę na wzrost nakładów na oświatę okiem handlowca. Czy nie boicie się, że zwiększając w takim tempie wydatki nie zabraknie wam subwencji? – pytał radny Ryszard Winiarski. – Nie dopłacamy do samej oświaty, tylko na inwestycje i remonty. Na bieżące opłaty wystarczają subwencje – tłumaczył Adam Hajduk. Zwrócił uwagę, że same dopłaty nie są największym problemem starostwa. – Martwmy się o nabory, bo jeśli ich liczba spadnie będziemy musieli zamknąć jedną ze szkół – dodał starosta. – Pytanie o wysokość subwencji należy skierować do rządu, bo tam to się ustala – wyjaśnił radny Piotr Olender.
Kolejną kwestią było pytanie radnego Winiarskiego o nieproporcjonalny wzrost wydatków na nauczycieli w stosunku do liczby ich etatów. – Obligatoryjne zmniejszanie liczby godzin pracy nauczycieli okazało się dla nas zupełnie nieopłacalne. Lepiej gdy zatrudniony nauczyciel może sobie dorobić nadgodzinami – tłumaczył Andrzej Chroboczek, wicestarosta raciborski. – Na podstawie przedstawionych danych obliczyłem, że teraz na jednego nauczyciela przypada 1,57 etatu – komentował Ryszard Winiarski. – To niemożliwe, muszę to sprawdzić – odpowiedział na zarzut wicestarosta.
(woj)