Powódź to pięć kroków do tyłu
– Wały nie pomogą przed powodzią, Lasaki nadal nie będą mogły się czuć bezpiecznie – ostrzega Norbert Parys.
Na ostatniej sesji Rady Gminy w Rudniku sporo czasu poświęcono niedawnej powodzi, w której szczególnie ucierpiały Lasaki. Norbert Parys, etatowy członek zarządu powiatu, ostrzegł, że dotychczasowa koncepcja wałów przeciwpowodziowych nie zapewni bezpieczeństwa Lasakom. – Jeżeli wał nie zostanie zamknięty, Lasaki nie mogą czuć się bezpiecznie. Wał w takim kształcie może tylko obniżyć stan wód cofkowych – przekonywał. Dodał, że są dwie koncepcje budowy wałów. Jedna zakłada kontynuację budowy w kierunku Cisku i zamknięcie obwałowania. Druga miałaby wykorzystać podwyższenie z lewej strony na terenie gminy Cisek. – Wał „szedłby” nie w dół, tylko do pagórka i woda nie umiałaby się cofnąć. W tej chwili wał kończy się równo z wsią Lasaki, czyli przy pierwszych domach tak jakby go w ogóle nie było – argumentuje Parys.
Radny Stefan Absalon zapytał Helgę Sekułę, radną i sołtyskę Lasaków o to jak ludzie przeżywali kolejną powódź, skoro wszystko wskazywało na to, że wieś jest już bezpieczna. – Jest ciężko. To trzeba przeżyć, a nie tylko widzieć. Człowiek myśli, że zrobił krok do przodu, a musi się cofnąć o pięć kroków, żeby wszystko doprowadzić do takiego stanu jak było – odpowiedziała sołtyska. – Dzięki wam ocalało Opole. Gdyby był wał, to by zalało Opole i Wrocław. Może celowo tego się nie buduje, aż będą jakieś zbiorniki retencyjne. Niekiedy od jednego podpisu zależy, że cała sprawa się tak ciągnie – zastanawiał się radny Franciszek Mrowiec.
Z kolei Hubert Skornia apelował, aby komisje szacujące straty były wyrozumiałe dla poszkodowanych mieszkańców. – Wprawdzie są kredyty preferencyjne, ale trzeba je spłacać. I tu jest problem. Teraz przed wyborami każdy obiecuje pomoc, ale jak to naprawdę będzie, nie wiadomo – zauważył radny. – Musimy z tym żyć. Chciałam podziękować Urzędowi Gminy, strażakom i opiece społecznej, że byli, pomagali. Dużo nam pomogła wyasfaltowana droga sławikowska, która długo była naszą drogą ucieczki. Gdyby to dalej była polna droga, nie dałoby rady tamtędy się ewakuować – podkreśliła Helga Sekuła.
(e.Ż)