Dwa pokolenia przy Bożym Ciele
Kto jest autorem dywanów z trocin i kwiatów, po których stąpa ksiądz z monstrancją?
Młodzi ludzie od 4.00 rano układali koła i dywany na procesję Bożego Ciała w parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa. – Tworzyliśmy Ducha Świętego, a wyszedł F16 – uśmiechali się. Pod kościołem farnym pracowała ekipa z 40-letnim stażem w tworzeniu ozdób z okazji święta. – Kwiatów jak na lekarstwo – ubolewali.
Pod kościołem przy ulicy Warszawskiej, tzw. Okrąglakiem, od 4.00 nad ranem pracowali: Justyna Rajman, Ania Czyszoń, Magdalena Hołek, Małgosia Lewicka, Ania Sowik, Małgorzata Dwulecka, Joanna Frączek, Dawid Jaszczyszyn, Marek Czarnacki, Anna Fidos i kierująca pracą tego zespołu Katarzyna Wolska. Reprezentują duszpasterstwo młodzieży parafii NSPJ. Niektórzy przychodzą usypywać dywan na Boże Ciało od 5 a nawet 10 lat. – To przychodzi samo z siebie. Tak działa Duch Święty, daje natchnienie do tej pracy – mówi Wolska, 25-latka, z wykształcenia animator kultury i socjolog.
Wczoraj przygotowano szablony pod koła Bożego Ciała, które wyrysowano pod kościołem. Są dwa – większe, na którym widnieje kula ziemska z łodzią i napisem Bądźcie Świadkiem Miłości i mniejsze, parafialne. To drugie samodzielnie ozdabia Anna Fidos. – Czekam na ten dzień, by przyjść i tu pracować. Zaczynamy planować już od marca – podkreśla. Na większym z kół, tym zawierającym więcej szczegółów, umieszczono symbol Ducha Świętego. – Wyszedł nam taki po tuningu. Przypomina samolot F16 – uśmiecha się Wolska.
Do wczorajszego popołudnia autorzy kół nie wiedzieli czy je wykonają. – Co prawda powstają takowe i w deszczu, ale wtedy praca nad nimi jest trudniejsza. Część osób trzyma folię nad szablonem, a reszta pracuje pod przykryciem – tłumaczy Wolska. Do ułożenia kół i dywanów na dwóch ulicach zużyto 13 worków barwionych pigmentem trocin.
Na ulicy Solnej spotkała się grupa, którą „dowodzi” od lat Marianna Korzonek. Tu zdecydowana większość to osoby dojrzałe. – Ale są młodzi – pani Marianna wskazuje 14-latka Mateusza. Od 3 lat pomaga w ułożeniu dywanu, po którym stąpa ksiądz. Korzonek chwali go za zdolności manualne. Słychać narzekania na brak kwiatów. Część zakupiono w kwiaciarni, bo tych z ogrodów nie starczyło. Ulica jest strojona zawsze w tych samych barwach: brązie, pomarańczu, żółtym i zielonym.
– Pogodę sprawdzaliśmy w internecie. Najgorzej było zdobyć paprocie, trzeba było przynieść z lasu, a ciągle lał deszcz. Ale pani Danka dała radę – wspominała Joanna Bogucka, która z Danutą Szpot, Marią Niedersetz, Leonią Bieniek oraz braćmi Bronisławem i Markiem Mikołajcami tworzą od lat zgraną ekipę, pracującą pod kościołem farnym. – Przychodzę tu odkąd pamiętam. Byłam jeszcze małą dziewczynką gdy zaczęłam. To już ze 40 lat – mówi pani Leonia.
– Ci, którzy układają dywany muszą być zdyscyplinowani i umieć pracować w zespole. Poza tym ważne są chęci. To ma być przyjemność, nie przymus. Oni wiedzą, że mają przyjść, nawet nie trzeba ich zwoływać – podkreśla Katarzyna Wolska. Przyznaje, że mimo wielu godzin, poświęconych na przygotowania (od 19 do 22 dzień wcześniej i od 4 do 8 w Boże Ciało), to „robota na moment”. – Co czujemy, kiedy nasze dzieło zostaje zdeptane? Radość – uśmiecha się.
(ma.w)