Za piłkę pobili mi męża
Ogród państwa Gorlach jest pod nieustannym ostrzałem piłek z boiska. Często się zdarza, że spotykają na podwórku obcego faceta, który przez płot wskoczył po piłkę.
Od 11 lat trwa batalia Danuty Gorlach z dyrekcją szkoły przy ul. Opawskiej 81. Sprawa dotyczy uciążliwości jakie powodują grający w piłkę na szkolnym boisku. Co dzień na posesję przy ul. Lipowej wpada im kilka piłek.
Niedawno boisko Gimnazjum nr 5 zostało wyremontowane. Bramki jednak ustawiono w ten sposób, że przy nietrafionym kopnięciu piłki lecą w kierunku prywatnego terenu państwa Gorlach. Gdy przeleci ponad ogrodzeniem, wpada im do ogrodu. Dzieci i dorośli przyzwyczaili się już, że aby odzyskać piłkę wystarczy przeskoczyć przez płot. – Pewnego dnia wchodzę do ogrodu a tam stoi nieznajomy facet. Widzę, że bierze z ziemi piłkę, ale i tak się przestraszyłam. Czy ja wiem po co przyjdzie następnym razem? – pyta Danuta Gorlach.
Zbierają się w barze
Pani Danuta wysyłała do dyrekcji placówki jak i do urzędników w urzędzie miasta liczne pisma. W jednym otrzymała odpowiedź, że boisko służy zmniejszeniu zjawisk negatywnych, tj alkoholizmu i narkomanii. – Akurat. Ci co grają po południu zbierają się najpierw w pobliskim barze, a jak wypiją po piwie to grają w piłkę – ripostuje sąsiadka szkoły. Pomimo tego, korespondencja z UM została poniekąd ucięta. Jako ostatecznego adresata pism polecono pani Danucie dyrektora szkoły. – Już od 11 lat pisze do dyrektora. Obiecał mi kiedyś, że przy remoncie boiska coś z tym zrobi. Teraz jest jeszcze gorzej – żali się kobieta.
Zniszczony ogród
Kiedy futbolówka jest już w grze, piłkarzy niełatwo zatrzymać. Zarówno starsi jak i młodsi, gdy wykopią piłkę do pobliskiego ogrodu, nie mają hamulców aby nie przeskoczyć prywatnego płotu. – Nie wiem czy to złośliwość rzeczy martwych, ale te piłki zawsze mi wpadną w kwiaty, albo złamią drzewko. Inną sprawą jest, że przy płocie mam maliny i inne rośliny, o które dbam. Za każdym razem jak ktoś przeskoczy płot, coś mi zniszczy – wyjaśnia pani Danuta. Rzeczywiście, w jej ogrodzie co krok można napotkać połamane kwiaty, krzewy czy uszkodzone drzewa. Płot też nosi ślady wspinaczki. – Gdy jestem na tarasie to czasem widzę, że ktoś przeskakuje przez ogrodzenie. Nic sobie z tego nie robią. Wręcz pyskują „co mi zrobisz babciu, i tak mnie nie złapiesz”. A gdyby nawet, to co ja zrobię jak mi wskoczy taki 25-latek? – zastanawia się mieszkanka ul. Lipowej.
Dzwonię na policję
Kiedyś podczas kłótni z pechowym strzelcem doszło do szarpaniny. Ucierpiał mąż pani Danuty. – Zadzwoniłam na policję. Gdy przyjechali, zamiast łapać sprawcę, to mnie zaczęli spisywać. Poza tym, gdy po nich dzwonię, to każą mi oddawać te piłki. A może lepiej było dać finansową karę dla winnych zamieszania – wspomina. Dzieje się tak zapewne przez to, że mundurowi nie znają całego spektrum problemu. – Na policję wysłałam też pismo. Chciałam się dowiedzieć jak mogę się bronić przed intruzami. Czy ja mogę mieć broń gdy ktoś mi wskoczy wieczorem do ogrodu? – zastanawia się kobieta, nie mogąc jednocześnie doczekać się odpowiedzi z komendy.
O co walczę
Głównym postulatem państwa Gorlachów jest to, aby na boisku nie odbywała się gra w piłkę nożną. – Tu nie ma warunków do gry w nogę. Mogą grać w siatkówkę czy piłkę ręczną. To boisko jest tak małe, że jak ktoś kopnie to wiadomo jak poleci – tłumaczy nękana piłkami. Innym pomysłem pani Danuty jest montaż ekranu dźwiękochłonnego. – Na siatkach powiesili banery, w które jak uderzy piłka to jest hałas. Na jednym jest papież, ale w tym miejscu tylko ja na niego patrzę – mówi.
Co robi szkoła
Już przy budowie nowego boiska założono, że musi być wyższy płot. Po interwencji pani Danuty dyrekcja postarała się o dodatkową siatkę wyłapującą. Pomimo tego nadal były interwencje. – Postanowiłem zamówić jeszcze jeden piłkołap. Za 2 tygodnie zawiesimy go ponad siatką, która wisi obecnie. Poza tym zatrudniliśmy trenera wychowawczego, który opiekuje się boiskiem po lekcjach. Dostaję od niego sprawozdania z tego, czy coś się tam niepokojącego działo – wylicza Dariusz Malinowski, dyrektor Gimnazjum nr 5. Wzdłuż płotu zasadzono tuje, które mają w przyszłości lepiej odgradzać teren szkoły. Niestety ekrany dźwiękochłonne nie wchodziły w rachubę, gdyż zabierałyby zbyt dużo światła. – Postanowiliśmy popołudniami, kiedy nie ma chętnych, demontować bramkę od strony ogrodzenia państwa Gorlachów. Poza tym do godz. 21.00 na terenie boiska jest trener osiedlowy, który pilnuje porządku na obiekcie. Od niego wiem, że w tym roku tylko jeden raz piłka przeleciała ponad ogrodzeniem. Po godz. 21.00 boisko jest zamknięte, a bramka schowana – dodaje dyrektor. Komentując sprawę banerów, dyrektor tłumaczy, że powiesił go na prośbę księdza w celu wyczulenia religijnego młodzieży. Teren boiska i szkoły jest też objęty monitoringiem i nocną ochroną. – Kiedyś przyszła do mnie pani Danuta Gorlach ze zdjęciem młodego człowieka, który jej dokuczał. Postanowiłem dojść jego tożsamości. Okazało się, że nie był to uczeń naszej szkoły, ale nieco starszy. Doprowadziliśmy go do państwa Gorlach, aby przeprosił za swoje zachowanie. Uczniów mojej szkoły wyczuliłem, aby nie sprawiali podobnych problemów – wyjaśnia dyrektor.
(woj)