Sędzia Błaszczok przeprasza za błąd
Wydział gier i dyscyplin podokręgu Racibórz pod przewodnictwem Janusza Jony anulował serię rzutów karnych w meczu LKS Owsiszcze – LKS Cyprzanów, które zostały wykonane niezgodnie z regulaminem, co dało awans do B klasy drużynie LKS Cyprzanów.
1 lipca odbyło się posiedzenie wydziału gier i dyscypliny podokręgu Racibórz, na którym zweryfikowano barażowe zawody o awans do klasy B pomiędzy LKS Cyprzanów – LKS Owsiszcze. Pierwszy mecz zakończył się wynikiem 1:1, a rewanż na boisku LKS Owsiszcze, po dogrywce, zakończył się wynikiem 2:2. Przypomnijmy, że przy remisie 2:2 w dogrywce sędzia zarządził rzuty karne, które wygrał LKS Owsiszcze 5:4. W tym momencie awansował zespół z Owsiszcz. Jak się później okazało, podyktowanie rzutów karnych było rażącym złamaniem przepisów. Ostatecznie wydział gier i dyscypliny, którego przewodniczącym jest Janusz Jona anulował serię rzutów karnych co w efekcie dało awans drużynie LKS Cyprzanów.
Duże kontrowersje wśród działaczy LKS Owsiszcze wzbudziła nieznajomość przepisów przez sędziów i działaczy podokręgu Racibórz. – Jeszcze w niedzielę, gdy zadzwoniłem do prezesa podokręgu Stefana Ekierta, prezes gratulował nam awansu do B klasy – mówił Piotr Złoty, prezes LKS Owsiszcze. – Mając wątpliwości, zadzwoniłem do niego jeszcze raz w poniedziałek około godziny 7.30. Pan Ekiert powiedział, że musi sprawdzić w internecie jakie są przepisy. Zostaliśmy zaproszeni przez pana Ekierta na posiedzenie rady do podokręgu, które zebrało się 1 lipca. Sam prezes nie był obecny na naradzie w siedzibie podokręgu. Przyszliśmy w czwórkę, ale zostały wpuszczone tylko dwie osoby. Gdy weszliśmy do pomieszczenia, w którym było posiedzenie, nikt nam nie powiedział nawet dzień dobry, tylko padło pytanie „Po co żeście tu przyszli”? Na spotkaniu zebrane gremium nie chciało się wypowiadać na temat tego meczu, kierując rozmowę na inny tor. Działacze podokręgu rozmawiali o wszystkim, tylko nie o problemowym spotkaniu i rzutach karnych – relacjonuje prezes Owsiszcz i dodaje: – nie jest prawdą, że obserwator był winny całego bałaganu w rewanżowym meczu baraży. Sędzia był przekonany na sto procent, że jak będzie remis w dogrywce to będą karne. W pewnym momencie, na 5 minut przed końcem, dogrywki przy stanie 2:2, nasz piłkarz podbiegł do sędziego i interweniował słownie w dyskusyjnej sytuacji. Sędzia mu odpowiedział „O co ci chodzi, i tak będą karne”. Jak powiedzieliśmy, że dzwoniliśmy do Warszawy i tam się z naszego podokręgu śmiali, że sędziowie nie znają przepisów, w odpowiedzi usłyszeliśmy od naszych szanownych działaczy, że „teraz przynajmniej w Warszawie wiedzą, gdzie jest Racibórz”. Rozmawiano z nami jakbyśmy byli dziećmi z przedszkola. Zarząd uważał że nikt nie jest winny całego skandalu z rzutami karnymi. Mieliśmy nadzieję, że może awansują dwie drużyny jako zadośćuczynienie krzywdzie, jaka nas spotkała w związku ze skandalem po meczu barażowym. Nikt podczas spotkania nie chciał się na to zgodzić i usłyszeliśmy, że nie ma takiej opcji, by dwie drużyny weszły do B klasy. Do nikogo nie mamy pretensji, ale nikt nas nawet nie przeprosił za zaistniały bałagan – dodaje Piotr Złoty.
Całe zdarzenie w podokręgu, błąd sędziego i obserwatora, potwierdza Piotr Minkina sekretarz LKS Owsiszcze. – W czasie meczu przy stanie 1:1 pytałem obserwatora spotkania Józefa Kamczyka z wydziału gier, gdy padłby remis czy będzie dogrywka? W odpowiedzi usłyszałem, że chociaż w dogrywce padłby remis 5:5, czy nawet 10:10 to i tak będą podyktowane karne. Gdy sędzia meczu Wacław Błaszczok zarządził strzelanie rzutów karnych, do niego podeszło kilka osób z wątpliwościami czy jest to słuszna decyzja. Sędzia powołał się na obserwatora Józefa Kamczyka. Jeszcze po meczu w szatni sędzia główny był na sto procent przekonany, że podjął właściwą decyzję o strzelaniu rzutów karnych. Już po meczu dzwoniłem do PZPN w Warszawie i przedstawiłem sytuację, która zaistniała w Owsiszczach na meczu barażowym. Bardzo ich to rozbawiło i mówili, że od nich sędziowie znają przepisy i o takim przypadku jeszcze nie słyszeli. W tej sprawie dzwoniłem także do Śląskiego Związku Piłki Nożnej w Katowicach, gdzie ich zdaniem, po takich zawirowaniach powinny awansować dwie drużyny do B klasy – dodaje Piotr Minkina.
Z zarzutami działaczy LKS Owsiszcze nie zgadza się Janusz Jona, przewodniczący wydziału gier i dyscypliny. – Sytuacja z podyktowaniem karnych była skomplikowana, bo są różne przepisy w regulaminie. Były telefony do mnie, ale ciężko mi było powiedzieć coś przez telefon, a przepisy powinien znać sędzia prowadzący spotkanie. Co do przeprosin za zaistniały bałagan po meczu, to powinien przeprosić sędzia główny spotkania, który popełnił błąd, a nie wydział gier. Każdy z wydziałów ma swoje przepisy i obowiązki, sędziowanie należy do wydziału sędziowskiego, jest to odrębny organ. Nie mogę się zgodzić z zarzutami, że mówiliśmy przybyłym działaczom LKS Owsiszcze „Po co żeście tu przyszli”, nic takiego nie miało miejsca – dodaje Janusz Jona.
WiZ