Rozmowy w toku o doku
Radny miejski ze Studziennej zorganizował 21 lipca spotkanie w sprawie naprawy zabezpieczeń powodziowych w dzielnicy. Choć zaprosił mnóstwo urzędników i zachęcał do udziału w rozmowach mieszkańców Studziennej, skończyło się na kameralnym posiedzeniu w gronie 4 osób. Z przedstawicieli instytucji pojawił się jedynie Kazimierz Wołek ze spółek wodnych. – Po rozmowach z miejscowymi wiem, że czują się niedoinformowani na temat działań miasta wobec tzw. Suchego Doku, który broni Studziennej przed powodzią – twierdzi Roman Wałach. Jego zdaniem magistrat musi rozwiązać kwestię zasów przy zbiorniku, które padają łupem złomiarzy. – W chwili obecnej zbiornik, jako urządzenie hydrologiczne wygląda niepoważnie. Słyszałem także o zamiarze przekazania go Śląskiemu Zarządowi Melioracji i Urządzeń Wodnych. Moim zdaniem gospodarzem obiektu powinien być samorząd – dodaje Wałach.
W magistracie usłyszeliśmy, że obecność urzędników na spotkaniu w Studziennej była zbędna, bo wszystkie zgłoszenia mieszkańców na temat działania Suchego Doku są realizowane. – Angażowaliśmy się w Studziennej podczas działań obronnych przed powodzią w maju. Nasz radny Eugeniusz Wyglenda przez wiele godzin czuwał wtedy przy regulacji zasuw przy zbiorniku. Gdzie wtedy był pan Wałach? – pyta prezydent Raciborza Mirosław Lenk.
(ma.w)