Praca po wyroku
Każdego roku przez Ośrodek Sportu i Rekreacji w Raciborzu przewija się kilkadziesiąt osób, które odpracowują tu wyroki sądowe.
Przychodzą codziennie. Kobiety i mężczyźni, młodzi i ci starsi. Zamiast do więzienia, sąd wysyła ich do pracy, dając drugą szansę. Każdego roku tylko przez Ośrodek Sportu i Rekreacji w Raciborzu przewija się kilkadziesiąt osób, które odpracowują tu wyroki sądowe.
Na OSiRze praca wre. Niektórzy koszą trawę, inni zamiatają schody i porządkują plac do minigolfa. Na pierwszy rzut oka trudno rozróżnić etatowych pracowników ośrodka od tych z wyrokami. Pani Maria ma 64 lata. Na raciborskim OSiRze pracuje od czerwca. Za co? Nie chce mówić. – Mamy taką zasadę, że nie pytamy się nawzajem za co odrabiamy. Każdy pracuje sam. Byle zaliczyć godziny – mówi kobieta. O wiele bardziej rozmowna jest Wioletta, która pracuje w pobliżu bramy. – Gdyby nie ta praca, poszłabym do więzienia. Za co? Za podatki. Prowadziłam własną działalność gospodarczą. Zabrakło pieniędzy – tłumaczy. Na OSiRze pracuje od lutego. Jeszcze trochę jej zostało, musi odrobić ponad 2 tysiące złotych. – Do tej pory więzienie wydawało mi się czymś zupełnie nierealnym. Okazuje się, że rzeczywiście mogłam tam trafić – dodaje. Pracują również mężczyźni. – Lepiej nie mówić, za co odrabiam – mówi osiemnastolatek z tatuażami.
Pomagają nam
Jerzy Kwaśny, dyrektor raciborskiego ośrodka, bardzo chwali sobie pracę osób odrabiających grzywny. – To spora pomoc – przyznaje. – Przychodzą codziennie jeśli tylko dopisze pogoda. My im nie narzucamy dni w których pracują, tylko zliczamy godziny. Z ich zaangażowaniem jest różnie. Niektóre osoby trzeba przypilnować, inne same palą się do pracy. Są tacy, którzy okazali się solidnymi pracownikami i dostali etat na OSiRze – mówi Kwaśny. Pracy nie brakuje. Osoby odpracowujące wyroki koszą trawę, dbają o czystość w szatniach, wykonują również drobne prace konserwatorskie. – To nie jest ciężka praca. Jestem emerytką, ale spotkałam tu osoby starsze ode mnie. Kierownictwo ośrodka dobiera pracę w zależności od wieku. Szczerze mówiąc to wolę tu popracować na świeżym powietrzu niż siedzieć w domu – mówi pani Maria.
Pomogli przy powodzi
Nie tylko osoby pozostające na wolności są kierowane do różnego rodzaju prac. W razie potrzeby do pracy kierowani są również skazani z raciborskiego zakładu karnego. Pomagają na terenie całej Raciborszczyzny. – Sami zgłaszają się na ochotnika. Ostatnio nasi osadzeni kilkakrotnie opuszczali zakład karny aby pomóc przy usuwaniu skutków powodzi – mówi kapitan Marek Kwiecień, rzecznik prasowy Zakładu Karnego w Raciborzu. Teraz więźniowie będą mogli pracować w lesie. Z końcem lipca podpisano odpowiednie porozumienie o współpracy pomiędzy Centralnym Zarządem Służby Więziennej a Państwowym Gospodarstwem Leśnym Lasy Państwowe. – Od wielu lat skazani uczestniczą w pracach na terenie lasów. Swe obowiązki wykonują rzetelnie i odpowiedzialnie. Są cenionymi pracownikami, dlatego też pracują w lasach nie tylko podczas odbywania kary, ale także znajdują zatrudnienie po jej zakończeniu. Dzięki porozumieniu dotychczasowa współpraca się rozwinie – zapewniają w dyrekcji służby więziennej. Porozumienie ma również otworzyć drogę do szczegółowych umów zawieranych między poszczególnymi nadleśnictwami a zakładami karnymi.
Pomogą w lasach
Czy więźniowie z raciborskiego zakładu karnego pomogą w uporządkowaniu naszych lasów? – W naszym nadleśnictwie pracami leśnymi zajmują się prywatne firmy –mówi Robert Pabian, zastępca nadleśniczego z Nadleśnictwa Rudy Raciborskie. – Jesteśmy oczywiście zainteresowani pomocą skazanych, bo już nie raz pomagali nam w lasach. Wykonywali najczęściej proste czynności. Wystarczyło ich poinstruować przed danym zadaniem i bez problemu sobie radzili – dodaje. Więźniowie w innych nadleśnictwach najczęściej pomagają w utrzymaniu czystości w lasach. Na to duży nacisk kładzie dyrekcja lasów państwowych, wydając na ten cel blisko 20 milionów złotych rocznie.
(now)