Inspektor przyjrzał się przedszkolom
Część z przedszkoli w kraju żąda od rodziców nietypowych druków, między innymi zaświadczenia ZUS RMUA na potwierdzenie zatrudnienia oraz rocznego rozliczenia podatkowego PIT, potwierdzającego miejsce zamieszkania i opłacanie podatku dochodowego. Co więcej, niektóre gminy domagają się dużo wrażliwszych danych, np. kopii zaświadczeń zawierających dane medyczne dzieci i rodziców oraz orzeczeń wydanych w postępowaniu sądowym lub administracyjnych. – Zbieranie przy rekrutacji do przedszkoli danych osobowych m.in. z PIT, RMUA czy orzeczeń sądowych jest sprzeczne z prawem – alarmuje dr Wojciech Rafał Wiewiórowski z GIODO. – Rozszerzanie listy kryteriów pociąga za sobą nadmierną ingerencję w prywatność rodziny dziecka, nakłada na rodziców dodatkowe obowiązki informacyjne oraz konieczność przekazania przedszkolom lub urzędnikom gminnym kopii dokumentów, które – w odczuciu rodziców – zawierają dane niepotrzebne gminom w procesie rekrutacji – dodaje. Podkreślał przy tym, że działania gmin nie są spowodowane złą wolą czy chęcią zaszkodzenia komukolwiek, lecz wynikają z konieczności racjonalnego przydzielania miejsc w publicznych przedszkolach, w taki sposób, aby jako pierwsze przyjęte były do nich dzieci najbardziej tego potrzebujące, m.in. z rodzin będących w trudnej sytuacji socjalnej czy ekonomicznej. – Niestety w tym przypadku mamy do czynienia z klasycznym przykładem dobrych chęci, którymi piekło jest wybrukowane – mówi Wojciechowski. Sprawdziliśmy jak wygląda sytuacja w powiecie. Jak się okazuje, większość dyrektorów idzie na rękę rodzicom ograniczając formalności. – Wymagamy tak naprawdę wypełnienia tylko jednego druku. Nie prosimy nawet o wypełnianie rubryk dotyczących zarobków. To już nie te czasy, kiedy brakowało miejsc w przedszkolach – mówi Alicja Jordan, dyrektor przedszkola w Nędzy.
(now)