Szczerość POWODZIAN
Zarzut, że w obliczu kataklizmu prowadzono tylko jałowe dyskusje, jest związany z powodzią z 1997 roku. Zwłaszcza samorządowcy z gmin, które ucierpiały wiosną najbardziej – Kuźni Raciborskiej i Rudnika – twierdzą, że zniszczenia jakich dokonała Odra były efektem zaniedbań ciągnących się już 13 lat. – Teraz mówimy tym samym językiem. Trzeba zmienić prawo na poziomie kraju jak i podejście na szczeblu samorządowym. Bo nie może być tak, że ze spółkami wodnymi jest jak z obroną cywilną: istnieje ale nie działa – powiedział w Kuźni Zygmunt Łukaszczyk. Zdaje sobie sprawę, że przed powodzią ochronią wzmocnienia przy mniejszych ciekach jak Rudka czy Sumina. – Bo od nich zaczyna się wielka powódź. Ale wałów nie można budować stąd po Bałtyk. Potrzebne są suche poldery, gdzie rozleje się woda. Ich powstawanie jest dla rządu kierunkiem na najbliższe lata – zapowiedział wojewoda.
Samorządowcy byli ciekawi dlaczego konta bankowe są wciąż puste, bo nie wpłynęła tam obiecana promesa rządowa na usuwanie skutków powodzi. Wojewoda w trakcie spotkania sięgnął po telefon i zadzwonił do szefa MSWiA Jerzego Millera, pytając o przelewy dla gmin.
– Cieszy, że mamy tu swojego człowieka, z którym tak liczą się w Warszawie – podkreślał starosta raciborski Adam Hajduk. On odbierał promesę najszybciej, bo dzień po wizycie Łukaszczyka w Kuźni. Inni włodarze zostali zapewnieni, że do końca przyszłego tygodnia pieniądze zostaną przelane ich gminom. – Niestety opóźnienie to świadczy o niemocy niektórych urzędników – tak Łukaszczyk skomentował opieszałość w wypłatach dla powodzian.
Wizyta wojewody trwała blisko trzy godziny. – To się nie zdarza – mówił później starosta. Łukaszczyk do końca wysłuchał „szczerych do bólu” wystąpień przedstawicieli gmin naszego powiatu.
(ma.w)