Piaseczny był jak magnes
Organizatorzy – magistrat i Raciborskie Centrum Kultury – postawili na sprawdzone atrakcje. Tak jak przed rokiem, ciuchcia z wagonikiem była oblegana przez amatorów niecodziennej przejażdżki ulicami miasta. Przyjechał nią Józef Bujak z Wisły, w przeszłości skoczek narciarski. Woził wszystkich chętnych aż do koncertu gwiazdy wieczoru. Darmowy dmuchany zamek był przebojem już na Jarmarku św. Marcelego – dzieciaków w kolejce nie brakowało i na Pożegnaniu Lata.
Ponad 20 ton piasku zużyto do tymczasowego pomnika Raciborka na tle miejskiej baszty. Wykonali go Wiaczesław Borecki i Marcin Rutkowski z firmy specjalizującej się w takich budowlach. Piaskową rzeźbę impregnowano, by wytrzymała przez tydzień na raciborskim rynku. – Postałaby i dłużej, ale organizatorzy chcieli aby była tu te parę dni – wyjaśniali twórcy. Zauważyli, że wielu z odwiedzających Pożegnanie Lata nie słyszało wcześniej o Raciborku i niektórzy pytali „co to za stworek?”.
Opóźnione nieco – z winy zespołu towarzyszącego Piasecznemu, który zaczął swą próbę akustyczną z poślizgiem – występy zespołów Raciborskiego Centrum Kultury, Perspektywy i Tetramorfów zgromadziły widownię liczącą kilkaset osób. Koncert drugiej z grup, tworzonej przez rodziny Regiewiczów i Frączków, był z gatunku muzyki chrześcijańskiej. – Dobieramy muzykę do tekstów Wata, Miłosza i Grochowiaka. Czasem jest lirycznie, a czasem gramy mocnego rocka – mówił jeden z liderów, Kazimierz Frączek, wywodzący się z Raciborza. Niedawno Tetramorfy zagrały w radiowej „Trójce”.
Rynek zapełnił się na koncercie Andrzeja Piasecznego. To dla niego przygotowano ogromną scenę, jakiej na centralnym placu miasta dawno już nie było (ostatni raz korzystał z równie dużej Stachursky w 2004 roku). Występ podzielono na dwie części – gdy wokalista odpoczywał, jeden z utworów zaśpiewała solo Dominika Kurdziel, nawiązując przy tym świetny kontakt z publiką. Występ Piasecznego tak się podobał, że fani dwukrotnie wywoływali go do bisowania. Po koncercie długo podpisywał autografy, a i tak wiele czekających dziewcząt wracało bez podpisu gwiazdy.
(ma.w)