Nie wymuszajcie na gminie pieniędzy!
PKS narzeka na ponoszone straty ekonomiczne i proponuje gminom ograniczenie liczby połączeń autobusowych lub partycypowanie w kosztach utrzymania nierentownych kursów. – Już od kwietnia staraliśmy się załatwić ten temat. Część kursów przestaje być rentowna. Dlatego możemy je ograniczyć albo zostawić wszystkie, ale przy partycypacji kosztów. Dokonaliśmy analizy i stwierdziliśmy, że niektóre linie trudno będzie realizować, jeśli chcemy utrzymać rentowność spółki – tłumaczył Kazimierz Kitliński, prezes zarządu PKS, na sesji Rady Gminy w Rudniku.
To nie do przyjęcia
Tłumaczenia te nie przekonały radnych. – Rozumiemy PKS, niemniej sytuacja, że w połowie roku budżetowego dostajemy informację o zawieszeniu kursów, jest dla nas nie do przyjęcia – stwierdził Mirosław Golijasz, przewodniczący rady. Dodał, że gmina jest w stanie partycypować w kosztach, wydatki te muszą być jednak zaplanowane wcześniej w budżecie. – Stąd prośba, żeby zmiany przeprowadzić od 1 stycznia. Jeśli w sierpniu dowiadujemy się o zawieszeniu kursów, to we wrześniu nie mamy żadnej możliwości ruchu – dodał.
Brakuje badań
Pozostali radni również byli przeciwni. Teresa Neblik stwierdziła, że ograniczenie liczby kursów spowoduje, że jeszcze mniej ludzi będzie kupowało bilety, bo będą woleli się organizować i jeździć samochodami. Swego oburzenia nie krył obecny na sesji mieszkaniec gminy, Zygmunt Kandora. Zarzucił prezesowi, że spółka nie zrobiła żadnych badań dotyczących liczby pasażerów. – Dużo jeżdżę autobusami. Nie widziałem, żeby ktoś notował ile ludzi wsiada, wysiada itp. Myślę, że to jest kwestia przeorganizowania myślenia, że ludzie wracają o konkretnej godzinie, a nie wymuszania na gminie pieniędzy – denerwował się Kandora. – Jeśli zlikwidujecie kursy po godz. 15.00, ludzie skazani na transport publiczny nie będą mogli skorzystać z wielu atrakcji jakie oferuje miasto: kina, sklepów, RCK itp. – dodał.
Zarabiajcie wycieczkami
Prezes Kitliński zapewnił, że spółka posiada dokładne analizy i może podać w jakich godzinach kto jeździ, a zmiana godzin kursów nic nie zmieni. Nieprzekonana do zmian była radna Danuta Bajerska. – Według waszych propozycji od 15.00 do 22.00 nie ma żadnego autobusu. A co ma zrobić młodzież, która kończy lekcje o 17.00 czy 18.00? – pytała. Podobne wątpliwości miała Aniela Grabowska co do kursów Lasaki – Łany. – Co z osobami, które mają praktyki i kończą o 17.00? W tej chwili wyjeżdżają o 7.00, wracają o 18.00. Jak niektóre kursy zostaną wycofane, to będą wracać o 23.00, bo czym mają się dostać? – pytała radna.
Wszystkie argumenty prezes PKS odpierał rachunkami ekonomicznymi. Radnych to nie przekonało. – PKS nie zarabia tylko na kursach. Nierentowne kursy może zrekompensować dochód z autobusów. Można by zwiększyć dochody z wycieczek. Każdy tu ma dzieci, wnuki. Jesteśmy za nie odpowiedzialni. Nie wiemy, co one przez 4 dodatkowe godziny robią w mieście – argumentował Skornia.
Negocjacje trwają
– Ma pan na tyle odpowiedzialną funkcję, że powinien pan coś zaradzić, a nie mówić nam, że mamy sobie wybrać kursy. To nie w porządku – stwierdził Stanisław Janik, który dodał, że bilety są za drogie. – Nasze pieniądze są w tej chwili poszufladkowane, o większych przesunięciach decyduje rada. Nikt teraz nie zdecyduje, żeby zabrać pieniądze z budowy drogi czy chodnika i dać na PKS. Jesteśmy w stanie dopłacać do nierentownych kursów, ale musimy się do tego przygotować – zaznaczył wójt Alojzy Pieruszka. Ostatecznie sprawa nie została rozstrzygnięta. Negocjacje gminy z PKS-em trwają.
(e.Ż)