Fundusz był ostatnim kołem ratunkowym
Z Gabrielą Lenartowicz, prezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach rozmawiamy o finiszującym projekcie gospodarki wodno-ściekowej w naszym mieście.
– Jak wypada gospodarka wodno-ściekowa w województwie śląskim na tle reszty kraju? Czy mamy się czego wstydzić?
– Wręcz przeciwnie. Jesteśmy absolutnym liderem. Korzystamy bardzo skutecznie z Funduszu Spójności, ale nawet w obecnym okresie programowania z programu infrastruktura i środowisko mamy wydanych 2,5 miliarda złotych na gospodarkę wodno-ściekową oraz gospodarowanie odpadami. To ogromne pieniądze. Nie można patrzeć na to tylko pod kątem ekologii to jest również ogromny rynek inwestycyjny i napędzanie gospodarki. To są płace, podatki, nie mówiąc o tym, jak wzrasta atrakcyjność inwestycyjna bo to inwestowanie na nieuzbrojonym gruncie.
– Wręcz przeciwnie. Jesteśmy absolutnym liderem. Korzystamy bardzo skutecznie z Funduszu Spójności, ale nawet w obecnym okresie programowania z programu infrastruktura i środowisko mamy wydanych 2,5 miliarda złotych na gospodarkę wodno-ściekową oraz gospodarowanie odpadami. To ogromne pieniądze. Nie można patrzeć na to tylko pod kątem ekologii to jest również ogromny rynek inwestycyjny i napędzanie gospodarki. To są płace, podatki, nie mówiąc o tym, jak wzrasta atrakcyjność inwestycyjna bo to inwestowanie na nieuzbrojonym gruncie.
– Czy realizowany w Raciborzu projekt jest podobny do innych w województwie?
– Tak naprawdę wszystkie tego typu inwestycje są podobne do siebie, różnią się jedynie skalą przedsięwzięcia. Racibórz jest pod jednym względem w lepszej sytuacji od innych miast. Raciborzanie mogą się cieszyć, że tak naprawdę rozwiązana jest sprawa gospodarki wodno-ściekowej w obrębie miasta. Inne miasta czekają kolejne etapy, nas już nie. Jeśli będą potrzebnie jeszcze jakieś prace, to będą to raczej drobne rzeczy, niewymagające poważnych nakładów finansowych.
– Tak naprawdę wszystkie tego typu inwestycje są podobne do siebie, różnią się jedynie skalą przedsięwzięcia. Racibórz jest pod jednym względem w lepszej sytuacji od innych miast. Raciborzanie mogą się cieszyć, że tak naprawdę rozwiązana jest sprawa gospodarki wodno-ściekowej w obrębie miasta. Inne miasta czekają kolejne etapy, nas już nie. Jeśli będą potrzebnie jeszcze jakieś prace, to będą to raczej drobne rzeczy, niewymagające poważnych nakładów finansowych.
– Dziś świętujemy, ale tak naprawdę realizacja zadania to pasmo samych problemów.
– Tak. Zaczęło się jeszcze przed laty, gdy trzeba było zakończyć budowę oczyszczalni ścieków. To były początki samorządu i wydawało się wówczas, że tempo urbanizacji będzie cały czas takie samo a ilość ścieków będzie rosła. Oczyszczalnia już na etapie projektowania była przewymiarowana. Projektanci liczyli na ogromny rozwój Raciborza i nikt nie brał pod uwagę, że się będzie wodę oszczędzało. Poprawienie takiego projektu przy równoczesnym zachowaniu ekonomiczności było trudne. To co się dało, zostało zmniejszone, jednak i tak zostaliśmy ze zbyt dużym obiektem. Tu się zaczęły problemy, które rzutowały również na obecny projekt. Aby uzyskać pomoc finansową między innymi z narodowego i wojewódzkiego funduszu środowiskowego trzeba było dociążyć ten obiekt, aby był efektywny ekonomicznie i technologicznie. Opracowano wówczas dość prostą, żeby nie powiedzieć prymitywną koncepcję podłączenia do tego obiektu całego powiatu. Kiedy pojawił się fundusz ISPA, później Fundusz Spójności i bardzo duże dofinansowania, przystąpiono do przygotowania dokumentacji, niestety opartej na tej pierwszej koncepcji odbioru ścieków z całego powiatu. To był duży błąd, bo należało wówczas opracować zupełnie nowy projekt a nie bazować na poprzednim.
– Tak. Zaczęło się jeszcze przed laty, gdy trzeba było zakończyć budowę oczyszczalni ścieków. To były początki samorządu i wydawało się wówczas, że tempo urbanizacji będzie cały czas takie samo a ilość ścieków będzie rosła. Oczyszczalnia już na etapie projektowania była przewymiarowana. Projektanci liczyli na ogromny rozwój Raciborza i nikt nie brał pod uwagę, że się będzie wodę oszczędzało. Poprawienie takiego projektu przy równoczesnym zachowaniu ekonomiczności było trudne. To co się dało, zostało zmniejszone, jednak i tak zostaliśmy ze zbyt dużym obiektem. Tu się zaczęły problemy, które rzutowały również na obecny projekt. Aby uzyskać pomoc finansową między innymi z narodowego i wojewódzkiego funduszu środowiskowego trzeba było dociążyć ten obiekt, aby był efektywny ekonomicznie i technologicznie. Opracowano wówczas dość prostą, żeby nie powiedzieć prymitywną koncepcję podłączenia do tego obiektu całego powiatu. Kiedy pojawił się fundusz ISPA, później Fundusz Spójności i bardzo duże dofinansowania, przystąpiono do przygotowania dokumentacji, niestety opartej na tej pierwszej koncepcji odbioru ścieków z całego powiatu. To był duży błąd, bo należało wówczas opracować zupełnie nowy projekt a nie bazować na poprzednim.
– Podobno później sytuacja była na tyle zła, że z pomocą musiał przyjść Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach.
– Okazało się, że przy takim rozmachu koszt zrzutu ścieków przewyższył możliwości nabywcze mieszkańców. Ten projekt nie miał po prostu szans na dofinansowanie. Aby jakoś ratować pieniądze, wycięto z tego projektu ościenne gminy. Dzięki sporej koncentracji mieszkańców w Raciborzu obniżono koszty odbioru ścieków ale pojawił się kolejny problem. Minimalna wartość projektu z Funduszu ISPA wynosiła 10 milonów euro, tak więc sama kanalizacja w Raciborzu to było za mało. Dołączono więc do całości modernizację stacji uzdatniania wody i inne obiekty. Wkrótce okazało się, że brakuje środków, bo zmienił się kurs euro. Wspólnymi siłami próbowano ratować projekt. Projekt modernizacji oczyszczalni, wart około 50 milionów, został wyłączony z całości. Tę modernizację WFOŚiGW w Katowicach zrealizował wspólnie z narodowym funduszem. Katowicki fundusz ze swoimi preferencyjnymi warunkami był tak naprawdę ostatnią szansą dla miasta. Nasza pożyczka jest tańsza, poza tym możemy ją w połowie umorzyć, czego nie robi narodowy fundusz. Pomagaliśmy również przy pozostałej części zadania, gdy miasto musiało zacząć budowę a jeszcze nie było unijnych pieniędzy. Tu pomogliśmy pożyczką pomostową, w sumie 20 milionów złotych.
– Okazało się, że przy takim rozmachu koszt zrzutu ścieków przewyższył możliwości nabywcze mieszkańców. Ten projekt nie miał po prostu szans na dofinansowanie. Aby jakoś ratować pieniądze, wycięto z tego projektu ościenne gminy. Dzięki sporej koncentracji mieszkańców w Raciborzu obniżono koszty odbioru ścieków ale pojawił się kolejny problem. Minimalna wartość projektu z Funduszu ISPA wynosiła 10 milonów euro, tak więc sama kanalizacja w Raciborzu to było za mało. Dołączono więc do całości modernizację stacji uzdatniania wody i inne obiekty. Wkrótce okazało się, że brakuje środków, bo zmienił się kurs euro. Wspólnymi siłami próbowano ratować projekt. Projekt modernizacji oczyszczalni, wart około 50 milionów, został wyłączony z całości. Tę modernizację WFOŚiGW w Katowicach zrealizował wspólnie z narodowym funduszem. Katowicki fundusz ze swoimi preferencyjnymi warunkami był tak naprawdę ostatnią szansą dla miasta. Nasza pożyczka jest tańsza, poza tym możemy ją w połowie umorzyć, czego nie robi narodowy fundusz. Pomagaliśmy również przy pozostałej części zadania, gdy miasto musiało zacząć budowę a jeszcze nie było unijnych pieniędzy. Tu pomogliśmy pożyczką pomostową, w sumie 20 milionów złotych.
– Udało się, mamy oczyszczalnię z prawdziwego zdarzenia?
– Tak. To bardzo nowoczesny obiekt i z pewnością będzie nam służył wiele lat. Teraz należy tylko czekać na efekt ekologiczny. Ten projekt będziemy rozliczać z końcem roku, to zresztą jest niezbędne aby rozliczyć cały projekt, którego finał dziś świętujemy.
– Tak. To bardzo nowoczesny obiekt i z pewnością będzie nam służył wiele lat. Teraz należy tylko czekać na efekt ekologiczny. Ten projekt będziemy rozliczać z końcem roku, to zresztą jest niezbędne aby rozliczyć cały projekt, którego finał dziś świętujemy.
Z Gabrielą Lenartowicz rozmawiał Adrian Czarnota