Ostatni korowód na pietrowickiej ziemi
Organizatorzy dożynek w Pawłowie po trzech latach znów wyjechali korowodem przed mszą.
To jedna z najdłuższych tras korowodu dożynkowego w powiecie. Uczestnicy spędzają w niej godzinę. Tak w gminie Pietrowice Wielkie kończy się dziękowanie za plony, bo Pawłów organizuje żniwniok zawsze dopiero w 3 niedzielę września.
Po trzech latach pawłowianie wrócili do organizowania korowodu dożynkowego przed mszą świętą. Na trasie objazdu przygotowano 4 ołtarze: RSP, mieszkańców Żerdzin, Kolonii i pod remizą strażaków. Spod ostatniego uczestnicy korowodu przeszli piechotą na mszę. Na popołudnie przygotowano namiot biesiadny przy Zielonym Centrum Wsi.
Wyjątkowo na dożynkach nie pojawili się przedstawiciele gminnych władz – wójt z delegacją pojechał do Spały na centralne dożynki, jako reprezentacja Śląska. Na miejscu najwyższy rangą był zatem sołtys Konrad Kuroczik.
Starostami wybrano Sylwię Klimek (z mężem Antonim prowadzi siedmiohektarowe gospodarstwo) i Damiana Krybusa (gospodarzy na 15 ha z żoną Sabiną, uprawia ziemniaki i buraki). – Średnie mieliśmy zbiory w tym roku, woda zniszczyła wiele upraw – podsumował rolnik. Dożynkowa para debiutowała w roli starostów. W korowodzie jechali bryczką z proboszczem Zygmuntem Hupką, powóz prowadził Henryk Malcharczyk.
Mieszkańcy efektownie przystrolili swoje zagrody, a Teodor Kuroczik z żoną Weroniką urządzili małą lekcję historii pokazując jak dawniej „żarnami mąkę się mleło” i powstawał chleb razowy.
(ma.w)