Jak wojewoda poznawał Odrę
– Zza biurka woda wygląda inaczej – uznał Zygmunt Łukaszczyk i z ekipą urzędników oraz dziennikarzy wyruszył na całodniowy spływ Odrą.
Wczesnym rankiem na zamku w Chałupkach wojewoda urządził odprawę.– Poznamy wodę od strony wody – zapowiedział i ruszył na most graniczny z Bohuminem. Już tam miał wsiąść do łódki i płynąć do Raciborza, ale rzeka w tych dniach okazała się wyjątkowo płytka. Żywioł z maja sięgający ponad 8 metrów, teraz miał 1,5 m i mniej. Miejsce nadające się do zwodowania łodzi znaleziono w Bukowie. Wcześniej urzędnicy z Katowic obejrzeli meandry Odry na terenie gminy Krzyżanowice, most przy Olzie oraz Polder Buków. – Wojewodę interesował stan zabezpieczeń przed powodzią – tłumaczył Mirosław Marzec z RZGW, który pełnił rolę przewodnika Zygmunta Łukaszczyka. Obecny był także inny specjalista od walki z powodzią, Andrzej Szczeponek z Urzędu Wojewódzkiego. Z Bukowa w stronę Raciborza popłynęło 5 łódek. Trasa skończyła się na Płoni.
WOPR-owcy ze Śląska z zazdrością spoglądali na sprzęt jakim dysponują OSP i służby miejskie z Raciborza. Gorszego używano do ratowania powodzian w Sandomierzu.
Gospodarzem ziemi raciborskiej podczas pobytu wojewody na tych terenach był Gerard Kretek, zastępca wójta Krzyżanowic. Zabrakło prezydenta (którego zastąpił Stanisław Mrugała z MCRiOL) i starosty. Kretek to doświadczony kajakarz, więc nie bał się przepłynąć kilkunastu kilometrów Odrą.
(ma.w)