Uratowały kaplicę
Remont DPS-u św. Notburgi jest na dobrym, bo końcowym etapie. Zajął siostrom 8 lat. Najtrudniej było dostosować obiekt do nowych przepisów przeciwpożarowych. Kosztowało to siostry ponad milion złotych. Ponad jedną trzecią dołożył Powiat.
Aby placówka mogła działać jako stały dom pomocy społecznej potrzebny jest jej wpis do stosownego rejestru. Przed 2 laty sprawa wydawała się formalnością, gdy okazało się, że do spełnienia nowych wymogów ochrony przeciwpożarowej konieczny jest wydatek rzędu 1,3 mln zł. – Przeraziły nas koszty remontu klatki schodowej. Bałyśmy się co się stanie z naszymi pacjentami – wspominała radnym powiatu siostra Weronika Seidel, dyrektor DPS-u przy placu Jagiełły.
Od 2000 roku siostry prowadziły stopniowo remont zabytkowego budynku. Ostatnie dwa lata to jego wykańczanie z naciskiem na wydatki dostosowujące obiekt do tzw. przepisów ppoż. – Same byśmy nie podołały. Trudno nam nawet o sponsoring i darowizny, nam nie można przekazać 1 proc. z podatku – żałują siostry.
– Ale stał się cud i dzięki pomocy, która do nas spłynęła udało się wszystko zrobić. W dodatku ocalała nasza kaplica, choć początkowo mówiło się o konieczności jej naruszenia – podkreśliła Weronika Seidel. Od 2004 roku stale pomagał DPS-owi Powiat Raciborski, łącznie przekazując tu 370 tys. zł. Pieniądze na remont pochodziły także od wojewody, magistratu i z zasobów samego zgromadzenia sióstr.
Ceny były w zamrażarce
27 września siostra Weronika zabierze dokumentację i znów będzie się ubiegała o wpisanie placówki do rejestru DPS-ów. – Przez trzy ostatnie lata musieliśmy wstrzymać przyjęcia i zamrozić ceny. Na rynku sięgają one już 3 tys. zł od pacjenta, u nas wynoszą ponad 1,8 tys. zł. Kiedy dokonamy rejestracji podwyższymy je nieco, ale i tak chętnych mamy już kolejkę – twierdzi siostra Seidel. Radnych powiatowych z komisji zdrowia oprowadziła 20 września po wyremontowanym obiekcie przy placu Jagiełły.
27 września siostra Weronika zabierze dokumentację i znów będzie się ubiegała o wpisanie placówki do rejestru DPS-ów. – Przez trzy ostatnie lata musieliśmy wstrzymać przyjęcia i zamrozić ceny. Na rynku sięgają one już 3 tys. zł od pacjenta, u nas wynoszą ponad 1,8 tys. zł. Kiedy dokonamy rejestracji podwyższymy je nieco, ale i tak chętnych mamy już kolejkę – twierdzi siostra Seidel. Radnych powiatowych z komisji zdrowia oprowadziła 20 września po wyremontowanym obiekcie przy placu Jagiełły.
(ma.w)