Dopalacze w szkołach
Kuratorium oświaty podsumowało okres, kiedy na rynku działały sklepy z dopalaczami.
– Kiedy zamknięto sklepy z dopalaczami, odetchnęliśmy z ulgą – mówi Anna Zygmunt, dyrektor Gimnazjum nr 1 w Raciborzu, szkoły w pobliżu której jeszcze do niedawna działał sklep z tymi środkami. Śląskie kuratorium oświaty opublikowało raport poświęcony dopalaczom w szkole.
Pracownicy kuratorium przepytali dyrektorów i pedagogów z blisko dwóch tysięcy śląskich szkół. Przeprowadzony monitoring sprawdzał między innymi wiedzę dyrektorów i pedagogów na temat używania przez uczniów dopalaczy, listę nieobecności uczniów oraz to jak szkoły broniły się przed dopalaczami. – Zdecydowana większość dyrektorów posiada informację na temat zagrożeń wynikających z używania przez uczniów dopalaczy. Jako źródło informacji na ten temat wskazywali: media, internet, placówki doskonalenia nauczycieli, poradnie psychologiczno – pedagogiczne, instytucje zajmujące się problematyką uzależnień – mówi Anna Wietrzyk, rzecznik śląskiego kuratorium. Z raportu wynika również, że blisko co dziesiąty nauczyciel nie posiada informacji na temat zagrożeń wynikających z używania przez uczniów tzw. środków psychomanipulacyjnych. – Co dziesiąty dyrektor nie wie, czy na terenie jego szkoły stwierdzono przypadki używania przez uczniów dopalaczy. Najczęściej wymieniane przez dyrektorów szkół źródła informacji o zachowaniach uczniów wskazujących na używanie dopalaczy to: uczniowie, rodzice, nauczyciele, policja oraz straż miejska – dodaje Wietrzyk. Co robią dyrektorzy, żeby zapewnić bezpieczeństwo uczniom? Wskazywano wzmożone dyżury nauczycieli, zatrudnienie firmy ochroniarskiej, powołanie koordynatora ds. bezpieczeństwa, prowadzenie w szkole rejestru wejść i wyjść, zatrudnienie strażnika szkolnego, podjęcie współpracy szkoły z policją oraz monitorowanie terenu szkoły. W Raciborzu nauczyciele i dyrekcja starali się sobie radzić we własnym zakresie. – Nie zauważyliśmy, aby ktokolwiek z naszej szkoły interesował się tymi środkami, mimo to postawiliśmy na profilaktykę. Nasz pedagog regularnie organizuje spotkania, mające na celu podniesienie świadomości młodzieży w tym zakresie. Mówi nie tylko o dopalaczach, ale i o narkotykach czy alkoholu – mówi Jacek Kąsek, dyrektor Zespołu Szkół Budowlanych i Rzemiosł Różnych w Raciborzu. Z kolei w Gimnazjum nr 1 w Raciborzu, oprócz pokazów filmu i pogadanek o dopalaczach w czasie przerw zamykano drzwi do szkoły. – Nie chcieliśmy aby uczniowie wychodzili z budynku szkoły. Młodzież jest ciekawa, dlatego nie ukrywaliśmy tego jaki mamy sklep w pobliżu. Postawiliśmy na edukację w tym zakresie – mówi Anna Zygmunt. Racibórz oparł się dopalaczom, w innych miastach na Śląsku w szkołach próbowano nawet umieszczać reklamy. – Informacje dotyczące sklepów sprzedających „dopalacze” są łatwo dostępne dla uczniów, np. na terenie jednej ze szkół kilkakrotnie stwierdzono umieszczanie reklam dopalaczy na ogrodzeniu szkoły – mówi pracownica kuratorium.
(now)