Pustostany w MZB
Trudno oszacować ile gminnych mieszkań w Raciborzu stoi pustych. Choć trudno w to uwierzyć, jeszcze do niedawna nie istniało żadne czytelne źródło informacji o lokalach niezasiedlonych. Jak zapewnia dyrekcja, sytuacja się zmieniła i wszystkie lokale są policzone. Innego zdania są niektórzy radni.
Trudno oszacować ile gminnych mieszkań w Raciborzu stoi pustych. Choć trudno w to uwierzyć, jeszcze do niedawna nie istniało żadne czytelne źródło informacji o lokalach niezasiedlonych. Jak zapewnia dyrekcja, sytuacja się zmieniła i wszystkie lokale są policzone. Innego zdania są niektórzy radni.
Nie jest tajemnicą, że aby sprawnie zarządzać gminnym mieszkaniami, a co za tym idzie czerpać dochody z ich wynajmu, miejski lokal powinien jak najkrócej stać pusty. Po wykonaniu niezbędnych prac remontowych, mieszkanie powinno zostać bez zbędnej zwłoki przydzielone kolejnej uprawnionej osobie, która nieraz latami czeka na swoje wymarzone cztery kąty. Tylko od początku 2008 roku do 15 września 2010 do zasobów Miejskiego Zarządu Budynków wróciły 333 lokale. Powody pozostawiania mieszkania są różne i najczęściej podyktowane losowymi wypadkami. Do nich możemy zaliczyć wyjazd za chlebem za granicę, odsiadkę w więzieniu no i oczywiście śmierć lokatora. Tylko w 2009 roku Miejski Zarząd Budynków w Raciborzu odzyskał 36 mieszkań po zgonach lokatorów. To dane przekazane nam przez pracowników MZB. Czy jednak oddają faktyczną liczbę takich mieszkań? Według radnych z Komisji Rewizyjnej, którzy skontrolowali zarząd, MZB może mieć problem już z samym określeniem liczby opuszczonych lokali. – Komisja zwraca uwagę na brak jednolitego i czytelnego systemu ewidencjonowania nieruchomości będących w posiadaniu gminy (zarządzie MZB). Obecnie nie istnieje czytelne źródło informacji np. o lokalach niezasiedlonych. Co prawda prowadzone są próby tworzenia takich rejestrów, nie mają jednak formalnego charakteru – czytamy w protokole komisji, który opublikowano z końcem sierpnia na stronie urzędu miasta.
Lokale już w bazie
Od kilku miesięcy Gmina Racibórz liczy lokale, które stoją puste. Jak zapewnia prezydent, miasto wyciągnęło wnioski i trwają prace nad usprawnieniem przepisów. – Stworzenie takiej bazy to jedno z głównych zadań Andrzeja Migusa, nowego dyrektora Miejskiego Zarządu Budynków w Raciborzu. Wiem, że prace nad nią są już mocno zaawansowane – mówi Mirosław Lenk, prezydent Raciborza. Jak zapewnia obecny dyrektor, baza już działa. – W MZB funkcjonuje już komputerowa ewidencja ruchu lokali mieszkalnych. Jest cały czas udoskonalana, ale odzyskane lokale wykazywane są do wydziału lokalowego niezwłocznie. Od kontroli radnych usprawniliśmy sporo procedur. Pragnę tu podkreślić, że protokół komisji rewizyjnej dotyczył sytuacji z pierwszej połowy 2009 roku, a nie sytuacji obecnej zakładu – potwierdza Andrzej Migus. – Standardowo mieszkaniem zaczynamy się interesować w momencie kiedy na koncie rozliczeniowym nie pojawiają się opłaty za trzy okresy rozliczeniowe. Po trzech miesiącach wysyłamy do najemcy monit. Gdy nie otrzymujemy odzewu podejmujemy dalsze kroki, sprawdzając czy lokal jest zamieszkały. Nie dotyczy to mieszkań, co do których mamy informacje np. o zgonie najemcy, w takich przypadkach postępowanie jest inne i jest uzależnione od tego, czy najemca posiadał rodzinę czy spadkobierców – dodaje.
Mieszkanie dla córki
O tym, że dotychczasowe praktyki w zakresie odzyskiwania mieszkań nie były idealne, może świadczyć przypadek przyznania mieszkania córce jednej z pracownic MZB. Lokal trafił do zasobów gminy z trzymiesięcznym opóźnieniem, bo klucze w tym czasie znajdowały się u sąsiadki. – Brak jest informacji czy ktokolwiek (z MZB – przyp.red) wyjaśniał jak pani (…) weszła w posiadanie kluczy do mieszkania i na jakiej podstawie dysponowała nimi przez 89 dni, aż do zdania ich w dniu 28 maja 2009 r. – czytamy w protokole kontroli komisji rewizyjnej. W całej sprawie wątpliwości budzi również udział samej pracownicy MZB, która w imieniu córki wykonywała wszystkie czynności związane z przydziałem mieszkania.
Skąd wiedziała o mieszkaniu?
Lokal, w którym obecnie mieszka młoda kobieta wynajmowała wcześniej lokatorka, która zmarła 28 lutego 2009 roku. Zgodnie z prawem mieszkanie powinno natychmiast wrócić do zasobów miasta i zostać przydzielone osobie czekającej w kolejce. Lokal przy Mickiewicza został zdany do MZB dopiero 29 maja 2009 roku, a więc prawie po trzech miesiącach. Przez ten czas klucze do mieszkania miała sąsiadka mieszkająca w tym samym budynku. Z naszych ustaleń wynika, że Urszula Matusewicz doskonale wiedziała o tym, że takie mieszkanie jest wolne. Świadczy o tym między innymi fakt złożenia w imieniu córki wniosku o przydział wspomnianego lokalu 5 maja 2009 roku, a więc na 24 dni przed przejęciem lokalu przez MZB. Dzień wcześniej, tj. 23 dni po wpłynięciu wspomnianego wniosku, klucze do MZB zostały zwrócone.
Znamy się
Nasze dziennikarskie ustalenia wykazały, że sąsiadka w której posiadaniu były klucze to matka długoletniego pracownika wydziału lokalowego UM w Raciborzu. – To nie ma znaczenia, bo wszystko odbyło się zgodnie z prawem. To normalne, że się znamy. Trudno nie znać urzędnika, który tak długo pracował w urzędzie – przyznaje Matusewicz. – To nie było tak naprawdę przedmiotem naszych ustaleń – mówi Wiesław Szczygielski, szef komisji rewizyjnej. – Zapytaliśmy kim jest ta osoba, która posiadała tak długo klucze. Pracownik MZB powiedział nam, że to zwykła sąsiadka, która nie orientowała się w przepisach i nie wiedziała, że musi zwrócić klucze – dodaje Szczygielski. Zdaniem opozycyjnych radnych, reakcja urzędników jest i tak mocno spóźniona. – Lista gminnych mieszkań, które stoją puste, powinna być opracowana już wiele lat temu. Radni powinni mieć również do niej wgląd. Brak dostępu może powodować później różnego rodzaju nadużycia, jak przydzielanie mieszkań poza kolejnością. Do nas jako radnych również docierają różnego rodzaju sygnały. Ludzie pytają o dane mieszkanie, bo widzą, że ono miesiącami stoi puste. Gdyby stworzyć czytelną bazę, wszystko byłoby jasne – podsumowuje Małgorzata Lenart, raciborska radna.
Adrian Czarnota