Chcieli mnie zatłuc!
Józef Nowak tylko cudem uszedł z życiem z własnego domu, gdzie zaatakowała go własna żona i syn. Bili siekierą, tłuczkiem i deską.
Pan Józef nawet sam dokładnie nie wie ile ma szwów na całym ciele. Co chwilę łapie się za głowę licząc rany i próbując sobie przypomnieć co dokładnie wydarzyło się w sobotni wieczór. Podczas rodzinnej libacji alkoholowej jego syn i żona próbowali go zatłuc tłuczkiem i siekierą.
53-letni Józef Nowak mieszka w niewielkim domu przy ulicy Pobożnego w Studziennej. To właśnie tu w nocy z 23 na 24 października doszło do awantury, która swój finał znalazła w prokuraturze. – To było w sobotę – wspomina pan Józef. – Wróciłem z Pszowa, gdzie pomagałem sąsiadce zawieźć chorą matkę do szpitala. Była może 19.00. Do domu wchodziłem z pewną obawą, bo wychodząc kilka godzin wcześniej wiedziałem, że żona z synem piją w domu alkohol – mówi poturbowany mężczyzna. Jak zapewnia, zaraz po wejściu do domu został zaatakowany przez syna. – Rzucił się na mnie z pięściami krzycząc, że mam się wynosić z domu, skoro jeżdżę gdzieś z obcymi babami. Był mocno pijany. Uderzył mnie kilka razy pięścią w twarz, ale udało mi się uciec z podwórka – wspomina mieszkaniec ulicy Pobożnego.
Nie piję, choć lubię
Pan Józef zapewnia, że tego wieczoru nie pił alkoholu. Po ucieczce z podwórka szukał noclegu u sąsiadów. – Chodziłem kilka godzin wokół domu, bo bałem się wrócić. W końcu ktoś zgodził się mnie przenocować na strychu. Musiałem się przebrać. Postanowiłem po cichu wejść do domu i zabrać rzeczy. To był błąd – mówi pan Józef. Gdy tylko Józef Nowak przekroczył bramę podwórka, został zaatakowany siekierą. Pamięta tylko, że zasłaniał się przed ciosami i to, że żona krzyczała do syna, że ma go zabić. Zakrwawiony uciekł do sąsiadów. Ci wezwali pogotowie i policję. W mieszkaniu zastali kompletnie zamroczoną alkoholem rodzinę pana Józefa.
Piła całe życie
– Na miejscu zdarzenia zatrzymaliśmy 30-letniego mężczyznę i 52-letnią kobietę. Oboje byli pijani – relacjonuje sierżant Edward Kowalczyk z raciborskiej policji. – Mężczyzna był atakowany kilkoma przedmiotami – siekierą, deską i tłuczkiem do mięsa. Wszystkie zostały zabezpieczone – dodaje policjant. – Ja nie wiem czym mnie dokładnie bili, ale chyba też nożami – pokazuje rany na przedramionach 53-letni mężczyzna. – Nie wiem ile ran mam na głowie, ale tłuczek mam odbity na całym ciele. Nie wiem co w nich wstąpiło. Moja żona miała problemy z alkoholem i kilka razy próbowała się leczyć. Nie widziałem jej nigdy w takim szale. Syn też nie wylewał za kołnierz i kilka razy mnie uderzył np. rurą od odkurzacza. Jest bezrobotny. Ostatnio próbował się uczyć na ślusarza – tłumaczy pan Józef.
Już za kratami
Raciborska prokuratura nie miała wątpliwości, że Regina N. i Sebastian N. chcieli zabić 53-latka. – Postawiliśmy obojgu zarzuty usiłowania zabójstwa. Sąd zadecydował o zastosowaniu wobec nich środka zabezpieczającego w postaci trzymiesięcznego aresztu – informuje Franciszek Makulik, zastępca Prokuratora Rejonowego w Raciborzu. Jak zapewnia pan Józef, żonie już przebaczył, ma jednak żal do syna. – Chciałbym, aby ją wypuścili. Powinna iść się leczyć ze swojego nałogu. Do syna mam żal i uważam, że to on sprowokował całą sytuację. Ja też lubię wypić, ale trzeba znać umiar. Teraz mam trochę spokoju, ale co będzie gdy wyjdą? – zastanawia się mężczyzna.
(now)