Malcharczyk dostał się do grupy śmierci
Oto przykład radnego, który mimo znacznego poparcia ze strony potencjalnych wyborców znalazł się poza burtą rejsu po władzę w powiecie. Jego przekleństwem okazało się powszechne zdrabnianie imienia – z Leonarda na Leona. I sprawa otarła się o sąd.
Radny powiatu, kojarzony z aktywnością w środowisku mniejszości niemieckiej, choćby z racji zatrudnienia w konsulacie RFN w Opolu, zdecydował się walczyć ponownie o mandat w samorządzie powiatowym. – Z komitetu wyborczego „Razem dla Ziemi Raciborskiej” dostałem listę do zapełnienia podpisami poparcia z mojego okręgu wyborczego. Zwróciłem wówczas uwagę kolegom, że widnieję na niej jako Leon Malcharczyk, tymczasem moje imię brzmi Leonard – mówi radny. Gdy zebrał podpisy, w sprawie z imieniem nic się nie zmieniło, co zaniepokoiło go powtórnie. Uzyskał zapewnienie, że przy rejestracji błąd zostanie naprawiony.
Malcharczyk wyjechał do Niemiec w delegację i mocno się zdziwił, gdy po powrocie poinformowano go, że kandydatem „Razem” być nie może, bo brakuje mu podpisów na liście poparcia. – Bo na Leonarda zakwalifikowano mi tylko 36 podpisów, większość było na Leona. PKW odrzuciło więc moją osobę – przyznaje rajca powiatu. Sprawę z imieniem musiał rozstrzygnąć rybnicki sąd. – Na szczęście uznano tłumaczenie przygotowane przez mój komitet. Uratowały mnie m.in. zaproszenia na służbowe spotkania, gdzie często zwracano się do mnie per Leon a nie Leonard – mówi Malcharczyk.
Z trudem dostał się na listę, a jego zdaniem jeszcze trudniej będzie mu o mandat. Rywalizuje o niego w „grupie śmierci” gdzie do wyboru jest ponad 30 kandydatów, w tym 12 z gminy Pietrowice Wielkie, gdzie najbardziej znany jest Leonard Malcharczyk. – Są tam tacy faworyci jak wójtowie Fulneczek i Stukator czy prezes Fichna z Ramety. Będzie dużo trudniej o miejsce w radzie niż przed 4 laty – uważa.
(ma.w)