Kot parkowy
Kilka tygodni temu w parku naprzeciwko wejścia do Sądu Rejonowego w Raciborzu pojawił się kot. Od zwykłego dachowca różni się już na pierwszy rzut oka tym, że jest o wiele większy i, jak to określają nasi czytelnicy, „upasiony”. Teraz boją się jak zwierzę przetrwa zimę.
Pierwsze telefony dotyczące wielkiego rudego kota otrzymaliśmy już kilka tygodni temu. W ubiegłym tygodniu do naszej redakcji przyszedł jeden z mieszkańców, który dokarmia zwierzę. Kot uciekł najprawdopodobniej właścicielowi lub został porzucony. – Kot ma doskonałą orientację i na pewno by wrócił do domu. Musiał go tu ktoś wyrzucić. W ciągu dnia siedzi w gałęziach gęstych krzaków bojąc się psów, które wyprowadzane są tu na spacer – mówi pan Robert, raciborzanin, który pomaga kotu przetrwać w centrum miasta przynosząc karmę i mleko. – Nie tylko ja go dokarmiam, jest tu już grupa osób, które przynoszą mu jedzenie. To piękne zwierzę i naprawdę żal patrzeć jak się męczy. Sam sobie nic nie upoluje. To raczej kanapowiec – dodaje pan Robert. Nasz czytelnik poprosił nas o interwencję w sprawie zdezorientowanego zwierzaka, który zamieszkał w parku kilkadziesiąt metrów od Rynku. Postanowiliśmy zapytać w schronisku co dalej ze zwierzakiem. Wojciech Priebe, szef raciborskiego schroniska dla zwierząt mówi, że nie ma najmniejszego problemu aby odłowić kota spod raciborskiego sądu. – Osoba, która się o niego martwi powinna do nas zadzwonić a następnie wskazać dokładne miejsce przebywania zwierzęcia – mówi Priebe. Choć kota trudniej złapać niż np. psa, pracownicy schroniska mają swoje sposoby. Mamy specjalne siatki, ale na otwartej przestrzeni trudno złapać w nią zwinnego kota. Stosujemy również specjalne pułapki, jednak będzie problem z pozostawieniem ich w parku bez nadzoru, bo to w końcu metal i może wpaść w oko jakiemuś złomiarzowi. Jeśli zostanie nam wskazane dokładne miejsce, gdzie mieszkańcy stawiają miski z jedzeniem, odłowienie zwierzęcia nie zajmie dużo czasu. Kilka miesięcy temu tą metodą odłowiliśmy kilkanaście kotów w starym szpitalu przy ulicy Bema – mówi Priebe. Co się dzieje z odłowionymi kotami? Szef schroniska zapewnia, że trafiają do adopcji. – Na obecną chwilę w naszym schronisku mamy około pięćdziesiąt kotów. Największym powodzeniem cieszą się oczywiście te najmniejsze. Rzadko kiedy ktoś weźmie większego, ale i te mają czasem szczęście – dodaje.
(now)