Dbamy o to co mamy
Gdy prezydent miasta bawił w Ocicach na spotkaniu z mieszkańcami, dwóch jego uczestników – Mariana Witkosia oraz Józefa Pierzgę zainteresowało jak Mirosław Lenk postrzega nadodrzański gród w perspektywie 10 – 20 lat. – Nie jestem cudotwórcą – odparł im urzędnik.
– Moje dzieci już wyjechały stąd za pracą, ale może me wnuczki tutaj wrócą – powiedział z nadzieją Marian Witkoś. Ten sam temat zaintrygował Józefa Pierzgę. – Wiemy ilu nas jest, ale ile będzie tu mieszkańców potem? – dopytywał. Mirosław Lenk zaczął od prośby, aby nie postrzegać go jako cudotwórcy. Dane o liczbie mieszkańców Raciborza są jego zdaniem podawane w sposób niepełny, bo należałoby uzględnić w nich np. około 2000 studentów, a także 1000 więźniów odbywających karę w miejscowym zakładzie.
– Niż demograficzny, którego doświadczamy jest głęboki i się ciągnie. Ja zdaję sobie sprawę, że liczba ludności oznacza wpływy podatkowe i trzeba zadbać o jak najwięcej mieszkańców. Przyjezdni wzmacniają potencjał naszego miasta. Obecnie jest nas i powinno być nadal plus minus 50 tys. – poinformował włodarz.
Ponadto zauważył, że wszędzie w Polsce spada liczba mieszkańców. – Musimy się do tego przyzwyczaić i zadbać o funkcje potrzebne tym, którzy tu mieszkają – powiedział i wskazał dla przykładu „kanalizację prawie wszędzie”; składowisko odpadów; szkoły i żłobek na 100 miejsc.
(ma.w)