Nie czuję się aktorką
Jak co roku w Jankowicach zorganizowano imprezę dla 150 seniorów.
Już po raz siódmy spotkali się tu seniorzy z Jankowic, Rud i Rudy Kozielskiej. Chętnych było o wiele więcej, ale warunki lokalowe nie pozwalają zaprosić więcej gości. O oprawę kulinarną zadbało w tym roku KGW Rudy. – Gdyby nie nasze koła gospodyń, nie byłoby tego. No bo co można zrobić za 6 zł? A tyle dostajemy na jedną osobę. Ludzie chcą tu przychodzić. Dla wspomnień z młodości, dla towarzystwa. To są często osoby, które wychodzą już tylko do kościoła. Te spotkania łączą społeczeństwo – mówi Sylwester Larysz sołtys Rud. Gościom czas umilał zespół Relax, nie zabrakło nawet tańców. Dla seniorów wystąpiło też muzyczne trio: Dominika Zawada, Karolina Wojtoszek i Magdalena Wrona.
Wśród gości była Anna Miesiączek. Mieszkanka Jankowic ma za sobą filmowy epizod. Wystąpiła w dwóch filmach Janusza Kidawy-Błońskiego – „Żeniac” i „Sprawa się rypła”. – Mieszkałam wtedy w górach, pochodzę z Ujsoł. Kiedy przyjechali do nas kręcić film, poszłam na casting. Było nas 30, wybrali mnie – opowiada pani Anna. – Kiedy kręcili film „Sprawa się rypła”, sami do mnie przyszli, żebym zagrała. Grałam główną rolę z Franciszkiem Pieczką, byłam jego żoną. Nieraz po zdjęciach przychodził, moczył nogi w wodzie i mówił do mnie: „Podź se żona siednij, piwo ze mną wypij”. Zawsze musiał dobrze przemyśleć swoją rolę, zastanowić się jak to zagrać. Chętnie też mi doradzał. Chciałabym go znowu spotkać – przyznaje pani Anna.
Do Jankowic przyjechała w 1965 r. za mężem. Pracowała w Nadleśnictwie Rudy Raciborskie. W międzyczasie wróciła do Ujsoł, by w 1984 r. na stałe przyjechać do Jankowic. Był taki moment, że Kidawa-Błoński chciał kręcić nowy film, ale pani Anna zajmowała się wtedy małą córeczką. – Zależało mi na dzieciach, nie chciałam ich zostawiać. Ale cieszę się z tego, że wystąpiłam w dwóch filmach. Przynajmniej moje prawnuki będą kiedyś wiedziały jak wyglądałam – uśmiecha się mieszkanka Jankowic. Nie czuje się aktorką. – Aktorstwo to bardzo ciężka praca. Trzeba się przygotować, umieć rolę, cały dzień lampy świecą w oczy. Nie jest to łatwe zajęcie, choć kiedyś mi się tak wydawało. Ale przynajmniej mam co wspominać. Może gdyby człowiek był sam, nie miał dzieci, tych filmów byłoby więcej, ale nie było szans. Nie żałuję – twierdzi pani Anna. Obecnie jest na emeryturze. Zajmuje się swoim chorym mężem a w wolnych chwilach chodzi na grzyby do lasu, nieopodal którego mieszka.
(e.Ż)