Mam ją do terozka
Państwo Bień dołączyli do eksluzywnego klubu małżonków ze stażem 55 lat razem.
On Płoniak, ona z familoków na Chorzowskiej. Rdzenni raciborzanie mówią o swoim jubileuszu małżeńskim: z drugim trzeba umieć żyć.
Odbywał się kiermasz w kościele Matki Bożej gdy w niedzielę 6 listopada 1954 roku mówili sobie „tak” przed ołtarzem. – Ludzi było co niemiara – zapamiętali tłumy wiernych.
Wybranka Norberta potrafiła ładnie tańczyć. Umiał to docenić, bo tańczył niemal zawodowo – był członkiem zespołu tanecznego przy domu kultury. Jeździli po całym kraju z występami.
Poznał ją na zabawie, w restauracji Wilanowa na Płoni. Uwielbiał spędzać tam wolny czas. – I mam ją do terozka – spogląda z czułością na kobietę swego życia.
– Też był ładny – śmieje się żona pytana o wybór kawalera. Mąż jest rodowitym raciborzaninem, „Płoniakiem”, jak mówi. Uczył się w niemieckiej szkole, skończył tak cztery klasy. Do dziś czyta i pisze w języku niemieckim.
Jubilaci przeżyli 55 wspólnych lat w Raciborzu. – Miło się nam tu mieszka. Kiedyś było weselej. Rozrywki były, kajakami i rowerami wodnymi się na Oborze pływało – wspomina Norbert Bień. Nie kryje jednak, że bywało ciężko. Choćby po wojnie. – Bieda była – mówi. Dostrzega jednak ówczesne plusy. – Ludzie się wtedy bardziej zgadzali niż dzisiaj – sądzi jubilat.
– Spokojnie żyjemy, kochamy się, znajdujemy zawsze wspólny język – podkreślają małżonkowie.
Ona pracowała w kietrzańskiej fabryce dywanów, skąd przeszła do kuchni przy I LO. On był górnikiem, choć mówi, że zatrudnił się tam z niemałym strachem. – Wyuczyłem się za tokarza, a tu trzeba było na dół jechać – tłumaczy. W „Rymerze” odpowiadał m.in. za nabór nowych pracowników do kopalni. Później związał się z ZEW.
Pani Krystyna urodziła 3 synów. Najstarszy z nich (ma 54 lata) mieszka w Bawarii, a Krystian w Raciborzu. Dziadkowie mają 5 wnuków (3 dziewczyny i 2 chłopców), najmłodsza z nich jest 19-letnia Magda, mieszka i pracuje w niemieckim Baden Baden.
Póki mężczyzna był zdrowy pracował dużo w swoim ogródku działkowym, który znajdował się w pobliżu Zakładu Karnego. – Ja ciągle coś robiłem i teraz mi tego brakuje. Czytuję książki i gazety, ale to nie to samo, chciałoby się pracować – mówi.
Jubilatów odwiedzili prezydent Raciborza i kierownik urzędu stanu cywilnego. Pan Norbert ucieszył się z tej wizyty. Mirosława Lenka pochwalił za kadencję, podkreślił, że tak jak z obecnych rządów prezydenckich nie był zadowolony nigdy wcześniej. – Bardzo interesuję się miejscową władzą. Pan jest lepszy niż Markowiak i Osuchowski. Ulicę Mickiewicza zrobił pan ładną i Opawską też. Tylko ten nieszczęsny dworzec kolejowy. Czekam, aż się pan za niego weźmie – zobowiązał gościa do działania.
Czego życzyć jubilatom? – Aby zdrowie dopisywało, byśmy mogli 60 rocznicy doczekać – mówi pani Krystyna. – Ja tam do setki chcę – uśmiecha się mąż.
(maw)