Pożegnali ofiarę wybuchu
W sobotę, 20 listopada, krewni, przyjaciele a także mieszkańcy wsi pożegnali Marię Janosz, jedną z osób poszkodowanych w wyniku wybuchu gazu w Dolędzinie (powiat Rudnik). Kobieta zmarła 11 listopada w szpitalu w Siemianowicach Śląskich.
Mieszkance gminy Rudnik w ostatniej drodze towarzyszyło ponad sto osób. Mszę odprawił proboszcz parafii w Modzurowie ksiądz Joachim Kroll. – Tę rodzinę spotkała ogromna tragedia. Pani Maria nie miała łatwego życia, ale miała oparcie w swoich bliskich. Teraz modlimy się za matkę i córkę, które nadal przebywają w szpitalu. Lekarze robili wszystko aby uratować panią Marię, niestety nie udało się – mówił podczas mszy. Duchowny pochwalił lekarzy z raciborskiego pogotowia, którzy szybko wezwali pod szpital helikopter. Ten przetransportował najciężej ranną dziewczynkę do szpitala w Katowicach. – Paulina mogła się uratować, bo została wyniesiona po wybuchu. Tak jednak kochała swoją babcię, że wróciła po nią do płonącego pomieszczenia. Wówczas odniosła najpoważniejsze rany – mówi proboszcz. Ze szpitala wyszło już najmłodsze z dzieci i jego wujek. Obaj wrócili do częściowo wyremontowanego mieszkania. Rodzinie pomagają mieszkańcy z całego powiatu. Zbiórkę pieniędzy zorganizowała parafia a Urząd Gminy w Rudniku otworzył specjalne konto. Mieszkaniec Siedlisk zadeklarował, że podaruje meblościankę i dywany. Ktoś inny odstąpił lodówkę i zadeklarował, że naprawi ogrzewanie. Przypomnijmy, do wybuchu doszło z końcem października w popegeerowskim budynku. Jeden z domowników popełnił błąd przy wymianie butli z gazem. Rodzina chciała upiec sobie zapiekankę w piekarniku. W pewnym momencie z butli zaczął się ulatniać gaz. Doszło do wybuchu. Poparzonych zostało pięć osób, w tym dwójka dzieci.
(now)