Instalacja w ogniu
W SGL Carbon zawyły syreny alarmowe. Wybuchł pożar, pracownik spadł i doznał urazu nóg. Na ratunek pospieszyły trzy wozy straży pożarnej. Piszemy o szczegółach akcji w zakładzie.
Prace na terenie zakładu odbywały się jak w każdy inny dzień. Nikt z pracowników nie spodziewał się takiego rozwoju wypadków.
O godz. 10.00 wybuchł pożar w jednej z instalacji oczyszczania gazów. Jedna osoba spadła z kondygnacji i doznała urazu nóg. Natychmiast uruchomiono alarm. Dyspozytor zawiadomił straż pożarną i służby medyczne. Ci po kilku minutach zjawili się na miejscu. Wszyscy pracownicy udali się do punktu zboru ewakuacji.
Na szczęście to tylko ćwiczenia. Jednak niektórzy najedli się strachu. – O ćwiczeniach wiedziało kilka osób. Dzięki temu wiemy jak reagują pracownicy w krytycznych sytuacjach. Całą akcję obserwują pracownicy działu BHP – wyjaśnia dyrektor Jacek Leśniewski.
Dwa razy w roku na terenie zakładu odbywają się podobne ćwiczenia. Wszystko po to aby wyeliminować słabe punkty w sytuacjach kryzysowych. W działaniach biorą udział jednostki straży pożarnej oraz służby medyczne Medicus.
Kilka lat temu wybuchł prawdziwy pożar w grafitowni Carbonu. W powiecie trwały akurat zawody strażackie. Gdy zawyły syreny na teren zakładu wjechało 17 jednostek straży pożarnej. Na placu brakowało miejsca. Strażacy chcąc gasić pożar zabierali się do uruchomienia sikawek. Na miejscu był jednak pracownik BHP. Zaalarmował, że gaszenie pieca, w którym panuje temperatura rzędu 3 tys. st. C. nie jest dobrym pomysłem. Piec w takiej sytuacji należy odłączyć i powoli wygasić. – Zdaliśmy sobie wtedy sprawę, że takie ćwiczenia są niezbędne. Dziś służby ratunkowe znają nasz teren i wiedzą jak działać – zapewnia dyrektor.
W komunikacie prasowym dyrekcja podkreśla, że głównym celem akcji było doskonalenie procedur i organizacji w przypadku wystąpienia zdarzeń niebezpiecznych oraz doskonalenie komunikacji wewnętrznej i zewnętrznej. Obserwowano organizację ewakuacji, sposób dowodzenia akcją oraz znajomość i realizację procedur. – Nie ma idealnej ewakuacji. Dzisiejszy alarm również nas czegoś nauczył. Chcemy aby nasi pracownicy nauczyli się pewnych odruchów w podobnych przypadkach i wyeliminować panikę – wyjaśnia Jacek Leśniewski.
Straż pożarna chwali sobie współpracę z SGL. – Sam fakt ćwiczeń musi być zawsze zgłoszony wcześniej. O szczegółach akcji dowiedzieliśmy się jednak na miejscu – wyjaśnia asp. sztab. Stefan Kaptur z PSP w Raciborzu. Zdaniem uczestników próbnego alarmu, jeśli sytuacja miałaby miejsce naprawdę, zagrożenie zostałoby opanowane.
(woj)