Gwiazda w Betlejem
Ewangelia według św. Mateusza i Łukasza mówi o tym, że Betlejem to miejsce narodzenia Jezusa Chrystusa. Miasto jest położone w Judei na obszarze Zachodniego Brzegu Jordanu. Od 1996 jest częścią Palestyny. Wcześniej znajdowało się pod okupacją Izraela. Jeszcze w latach 70-tych w Betlejem 70 procent ludności stanowili chrześcijanie. Niespokojna sytuacja polityczna oraz złe warunki ekonomiczne spowodowały migrację. Dziś populacja chrześcijan wynosi około 10 procent mieszkańców Betlejem. Na ich miejsce przybyli muzułmanie.
Jedną z osób, które wyemigrowały ze swojej ojczyzny jest Antone Handall. Od lat 70-tych mieszka z rodziną w Raciborzu. Pracuje w szpitalu. Jest doktorem nauk medycznych, specjalizuje się w chirurgii urazowej i ortopedii.
Jak wyglądają święta w Betlejem, czy mocno różnią się od tych polskich? – zapytaliśmy doktora. – Przede wszystkim tam nie obchodzi się Wigilii. Większość chrześcijan czeka na przyjście pana Jezusa w kościele – wyjaśnia. Chodzi o mszę świętą, która pełni rolę naszej pasterki. Pasterka w Betlejem jest wydarzeniem o skali światowej. Emitują ją telewizje krajowe i zagraniczne. W latach 90-tych uczestnikami tej mszy byli m.in. Szymon Perez i Jaser Arafat.
Msza odbywa się w ogromnej Bazylice Narodzenia Pańskiego. Znajduje się w niej srebrna gwiazda – miejsce, w którym miał być żłobek Jezusa Chrystusa. Mszę prowadzi kardynał jerozolimski.
Przed rozpoczęciem pasterki miastem przechodzi pochód. Na jego czele idzie duchowny, za nim grający na instrumentach harcerze, seniorzy, którzy metalowymi laskami biją w ziemię. – To symbol tego, że dzieje się coś ważnego – wyjaśnia Antone Handall. Tłum zmierza do bazyliki.
– Po mszy składa się życzenia i wraca do domu – dodaje doktor.
W dzień wigilii większość osób pracuje. Dopiero pierwszy i drugi dzień świąt są dniami wolnymi. – 25 grudnia rodziny siadają do wspólnego obiadu. Nie ma jednak typowych potraw świątecznych. Ludzie robią dużo własnych wyrobów m.in. słodycze – opisuje. Całej atmosferze towarzyszy choinka, szopka i prezenty. Mieszkańcy Ziemi Świętej nie są jednak zamożni. – Pamiętam jak sam kiedyś robiłem szopkę z papieru. Byli święci, pasterze, dzieciątko... Nie sądzę, żeby dużo się zmieniło odkąd wyjechałem – dodaje pan Antone.
Po obiedzie wychodzi się z domów i wyrusza na świąteczną wędrówkę po znajomych. – Ludzie odwiedzają się i jeżdżą w tym celu nawet do innych miast. Niekiedy taka wizyta trwa bardzo krótko. W Polsce się siedzi w domach a tam się odwiedzają – uśmiecha się doktor.
Od 30 lat Antone Handall spędza święta w Polsce. – Dziś Wigilia wygląda u mnie w domu typowo po polsku. Łamiemy się opłatkiem, jemy wspólnie kolację wigilijną. Na początku polskie święta trochę mnie dziwiły, ale dziś wydają się być sympatyczne i normalne – kończy doktor.
(woj)