Zarobili na luce w prawie
Na konta niektórych urzędników wpłynęły potężne kwoty ekwiwalentów za niewykorzystany urlop.
Prywatny przedsiębiorca dwa razy ogląda każdą złotówkę przed wydaniem i pilnuje, by pracownicy wybierali zaległe urlopy.
Za brak wypoczynku należą im się pieniądze. To jednak nie dotyczy urzędników. Włodarze wykorzystują lukę w prawie i pobierają potężne ekwiwalenty.
Nad sobą nie mają nikogo, kto mógłby ich zmusić do pójścia na urlop. Inspekcja pracy może tylko upominać.
W piątek, 7 stycznia, na konto Mirosława Lenka wpłynęły pieniądze za niewykorzystany urlop wypoczynkowy. Prezydent Raciborza za to, że nie wykorzystał swoich 23 dni urlopu otrzymał ponad 14 tysięcy złotych brutto. Jeszcze w październiku, kiedy sprawdzaliśmy ile dni niewykorzystanego urlopu pozostało burmistrzom, wójtom, prezydentowi i staroście, większość z nich deklarowała szybkie wybranie zaległych dni przed końcem swoich kadencji. Dziś wiemy, kto udał się na wypoczynek a kto wolał wypłatę ekwiwalentu. Jak ustaliliśmy, kwoty tego ostatniego nie są małe. W powiecie na „pracoholizm” władzy wydano blisko trzydzieści tysięcy złotych. Większość samorządowców, którym udało się wygrać ponownie wybory skorzystało z możliwości przesunięcia zaległych dni urlopu na nową kadencję.
Wójt rekordzista
Bezspornie najwyższą kwotę za swój niewykorzystany urlop wypoczynkowy zainkasował były wójt Krzyżanowic, Leonard Fulneczek. Urząd gminy wypłacił mu 16,3 tysięcy złotych brutto jako równowartość 59 dni. Na drugim miejscu jest prezydent Raciborza, Mirosław Lenk. Szef raciborskiego magistratu posiadał zaległych 10 godzin jeszcze z 2009 roku i 23 dni z roku ubiegłego. Urząd Miasta w Raciborzu wypłacił mu 14226 złote i 2 grosze. Równowartość zaległego urlopu została wypłacona również w Krzanowicach. Manfred Abrahamczyk otrzymał 5214 złotych brutto, bo zrezygnował ze swoich 11 dni urlopu.
Urlop czeka
Wójt Andrzej Wawrzynek z powodu braku rywala w wyborach, nie musiał spieszyć się z wybieraniem swojego urlopu. Jak większość ponownie wybranych samorządowców, skorzystał z możliwości przepisania swojego urlopu na następną kadencję. – W tym celu wójt złożył specjalne oświadczenie – mówi Adam Wajda, sekretarz Urzędu Gminy w Pietrowicach Wielkich. Równocześnie usprawiedliwia wójta, który w październiku obiecał, że ze swoich 36 dni wybierze 15 do końca listopada a pozostałe w grudniu. – Nie udało się. Mieliśmy sporo pracy z inwestycjami. Nikt nie myślał o urlopie. Wójtowi zostało 35 dni urlopu – mówi Wajda. Ani złotówki za zaległy urlop nie pobrał starosta Adam Hajduk – do wybrania pozostało mu 30 dni. Swój urlop również przepisała na nową kadencję wójt Nędzy Anna Iskała. Od października ubiegłego roku na urlopie spędziła zaledwie trzy dni i na 7 stycznia posiadała 32 dni zaległego urlopu.
Powrót Stukatora
W październiku ubiegłego roku pracownicy Urzędu Miasta w Kuźni Raciborskiej deklarowali, że burmistrz Rita Serafin posiada 24 dni zaległego urlopu wartego 9997 złotych. Zgodnie z zapewnieniami burmistrz udała się na urlop, jednak nie udało jej się wykorzystać wszystkich dni. W nową kadencję weszła z 18 dniami zaległego urlopu. Swój urlop na bieżąco wybiera Alojzy Pieruszka, który posiada zaledwie cztery dni niewykorzystanego urlopu wypoczynkowego. Nietypowa sytuacja występuje w Urzędzie Gminy w Kornowacu. – W naszym urzędzie nie wypłacono wójtowi ekwiwalentu za niewykorzystany urlop. Pan Józef Stukator po zaprzestaniu pełnienia funkcji wójta powrócił na stanowisko urzędnicze zajmowane w Urzędzie Gminy Kornowac – wyjaśnia Radosław Łuszcz, zastępca wójta. Stukator przebywa obecnie na urlopie bezpłatnym, z racji pełnienia funkcji etatowego członka zarządu powiatu raciborskiego.
Inspektorat upomina
Urzędnicy jak każdy pracownik powinni wybierać swoje urlopy do 31 marca. Pojawia się jednak problem, bo wójtowie czy burmistrzowie są własnymi pracodawcami i w zasadzie nie ma nad nimi nikogo, kto mógłby ich w jakikolwiek sposób zmusić do wybierania zaległych urlopów. – Przepisy są w tym zakresie nieostre i cierpi na tym budżet gminy, bo kwoty ekwiwalentów są zazwyczaj dość wysokie – mówi Michał Olesiak z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Katowicach. Jak mówi pracownik inspektoratu, nie wybierając urlopu do końca pierwszego kwartału włodarze popełniają wykroczenie. – Ekwiwalent z danego roku może być wypłacany tylko do trzech lat. Po tym okresie traci się do niego prawo – dodaje Olesiak.
Adrian Czarnota