Siedzą, ale nie zapominają o WOŚP
Nie mogą mieć przy sobie pieniędzy, dlatego Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy wspierają wpłatami na konto. Przygotowali też kilka przedmiotów na niedzielną licytację. W ten sposób osadzeni z raciborskiego Zakładu Karnego włączyli się w wielką charytatywną akcję Jurka Owsiaka.
Szkatułka
Obok Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy nie można przejść obojętnie. Albo zaczepi nas sympatyczny i mocno zmarznięty wolontariusz, albo w kierunku puszki pociągnie nas uświadomione przez mass media własne dziecko. Doświadczył tego na wolności Zdzisław. Teraz, pomimo iż odbywa karę w raciborskim więzieniu, też nie zapomniał o grającej poza murami orkiestrze. Chce ją wspomóc nie tylko darowizną pieniężną. Zrobił dwie szkatułki, które trafiły do raciborskiego sztabu orkiestry w RCK-u z myślą o niedzielnej licytacji. Wyglądają imponująco. Jedna przypomina domek góralski. Po otwarciu dachu można ujrzeć wyłożone czerwonym atłasem wnętrze. – To takie moje zamiłowanie. Robię je już od kilku lat – opowiada pokazując swoje dzieła. Obydwie szkatułki są inkrustowane sprasowaną słomką. Ich wykonanie niewątpliwie wymagało precyzji i cierpliwości. – Mnie to uspokaja, odrywam się od tego wszystkiego tu, w więzieniu – przyznaje Zdzisław, który takich cudeniek zrobił już pół setki.
Obraz z tulącymi się pieskami
Grzegorz ma 40 lat i duszę artysty. Do raciborskiego więzienia trafił cztery lata temu i będzie musiał w nim spędzić jeszcze dwa razy tyle. Swoje artystyczne zdolności odkrył jeszcze na wolności, ale rozwinął właśnie za murami. Grzegorz wraz z kolegą prowadzi więzienny radiowęzeł. Oprócz tego komponuje muzykę, gra na gitarze i maluje. Na licytację wielkiej orkiestry przeznaczył jeden ze swoich obrazów. Na początku myślał o oddaniu Mony Lisy, ale w końcu zdecydował się na trzy szczeniaki w koszu. – One chyba bardziej pasują. To taki delikatny obraz – przyznaje patrząc na płótno. Monę Lisę zabrał z powrotem do celi. – Ja ją malowałem dwa tygodnie, Leonardowi da Vinci zajęło to trzy lata – śmieje się. W malowaniu Grzegorz stosuje różne techniki. Jego Mona Lisa oraz pieski na orkiestrową licytację są namalowane farbami olejnymi. – Pasjonuje mnie Da Vinci, dlatego poszedłem jego śladami – śmieje się Grzegorz, choć przyznaje, że lubi też akwarelę, kredki, ołówki...
Płyta o upływającym czasie
Wciąż też nie może się zdecydować, co go bardziej kręci – malowanie czy muzyka. – Jedno i drugie, przyznaje. I w jednym i drugim ma w więzieniu spore osiągnięcia. Z namalowanych przez Grzegorza ponad stu obrazów większość już opuściła mury. Część rozdał kolegom, część podarował rodzinie i znajomym jako prezenty. Równie dumny jest ze swojej muzyki. Bo on jest głównym motorem płyty z muzyką pop-rockową, która również trafiła ma orkiestrową licytację. Napisał do niej muzykę i słowa. – Myśmy mu pomagali złożyć to wszystko, żeby dobrze brzmiało – wyjaśniają współtwórcy krążka; Krzysztof, który grał na bębnach oraz Karol odpowiedzialny za obróbkę głosową. Na płycie jest dziesięć utworów. Trójka osadzonych pracowała nad nią przez około dwa miesiące. – Wszystkie piosenki mają związek z czasem – wyjaśnia autor tekstów. – Z tym przeszłym, teraźniejszym i z tym, co tam ma być za kilka lat.
– Chłopcy wygenerowali zespół z jednej gitary i kilku programów komputerowych – chwali swoich podopiecznych wychowawca Tomasz Brzozowski. – Jak ktoś posłucha tej płyty, to pomyśli, że tam gra grupa muzyków.
Karmnik jak dla liliputków
To może dziwić, ale więźniowie z raciborskiego Zakładu Karnego sporo rzeczy rozdają. Głównie dzieciom. Często robią to myśląc o własnych dzieciach, czekających w domu na ojców. Na przykład domki zrobione przez Zdzisława trafiły do przedszkolaków z Głubczyc. Tam też przekazali nagrane przez siebie bajki. Z myślą o niedzielnej licytacji grupa skazanych w ramach terapii zajęciowej wykonała kunsztowny domek dla ptaków. Choć raczej wygląda na domek dla małych ludzików, bo pod bogato rzeźbionym dachem ustawiono mały stolik a wokół niego miniławki.– Ja sam mam dzieci w domu dziecka, to wiem jaka tam jest bieda – dlatego Zdzisław na licytację przeznaczył aż dwie rzeczy. – Mnie to sprawia satysfakcję – mówi.
– W tym roku pierwszy raz dałem obraz – przyznaje Grzegorz. – Wcześniej dawałem pieniądze. – Prawie każdy z nas wpłaca na orkiestrę te parę groszy – dodaje Karol.
Zespół kulturalno-oświatowy
Tomasz Brzozowski do niedawna był tzw. wychowawcą liniowym. Od kilku tygodni pełni funkcję wychowawcy do spraw kulturalno-oświatowych. Ma sporo pomysłów na ubogacenie życia kulturalnego osadzonych. Jest to wszak ceniona forma resocjalizacji. Będą koncerty, DKF czy zajęcia redukujące poziom agresji. Na razie jednak skupia się na orkiestrze. Zawiózł już do sztabu przedmioty na licytację. W zamian przywiózł czerwone serduszka – nalepki. Zaplanował też koncert. Wystąpi, nieodpłatnie, Perpetumhomo – raciborska kapela, grająca alternatywnego rocka. Na widowni zasiądzie sześciu więźniów pracujących w zespole kulturalno-oświatowym oraz osadzeni, którzy wykazują się pozytywną postawą. Ponadto spora część więźniów wpłaciła datki na konto orkiestry. Zbiórka gotówki jest niemożliwa, bo więźniowie nie mogą mieć przy sobie pieniędzy. Za to z myślą o datkach od funkcjonariuszy skrzynka Wielkiej Orkiestry stanęła przy wejściu do zakładu. Pieniądze, po komisyjnym podliczeniu, również trafią na konto raciborskiego sztabu.
Jola Reisch