Jak podnieść ciężary

Fryderyk Schneider w styczniu ukończy 70 lat, od 50 lat jest związany z sekcją podnoszenia ciężarów w Raciborzu, 43 lata trenuje ciężarowców TKKF Belfer Racibórz.

 

– Pamięta pan najlepsze czasy podnoszenia ciężarów? Kto wtedy dominował w sekcji?
– Było kilku dobrych zawodników, którzy osiągali sukcesy na podestach w zawodach rangi ogólnopolskiej. Witold Ostrowicz był dwukrotnym mistrzem Polski juniorów i reprezentantem kadry narodowej. Teraz jest lekarzem w raciborskim szpitalu. Piotr Ciepla dwukrotny młodzieżowy mistrz Polski w kategorii 54 i 56 kg, aktualnie przebywa w Niemczech. Andrzej Żółty był młodzieżowym mistrzem Polski. Paweł Wierzbicki zdobył brązowy medal na  młodzieżowych mistrzostwach Polski. W najlepszym okresie w latach 1978 – 79 startowaliśmy w II lidze podnoszenia ciężarów.

 

– Jak pan ocenia miniony sezon?
– Był to najlepszy sezon od 12 lat dla TKKF Unia Belfer Racibórz. Dobrze zaprezentowali się zawodnicy występujący w Śląskiej Lidze Juniorów: Daniel Himmel, Mateusz Janus, Sebastian Kłosek, Dawid Zgoliński, Robert Dyrszlag i Michał Twardosz. Najlepszym zawodnikiem w tym sezonie był Daniel Himmel, a niewiele mu ustępowali Mateusz Janus i Sebastian Kłosek.  Oprócz licznych tytułów mistrzowskich indywidualnych Śląska, Mateusz Janus i Dawid Zgoliński wywalczyli srebrne medale na Mistrzostwach Polski Młodzików, a brąz zdobył Daniel Himmel.

 

– W jakiej kondycji znajduje się sekcja ciężarów?
– Mamy bardzo ciężką sytuację, w klubie brakuje pieniędzy na bieżącą działalność i wyjazdy na zawody. W bardzo złym stanie jest nasza baza sprzętu, którą musimy w najbliższym czasie wymienić. Sprzęt zagraża zdrowiu zawodników, jeżeli go nie wymienimy, będziemy musieli zakończyć działalność sekcji. Mamy bardzo skromne fundusze, które nam nie pozwalają na odnowienie sprzętu treningowego. Najpilniejszą sprawą jest wymiana sztang, których koszty zakupu przekraczają nasz budżet. Sztanga rodzimej produkcji kosztuje 7 tysięcy złotych, zaś sztanga klasy światowej firmy Eleiko to koszt rzędu 16 tysięcy złotych.

 

– Jakie działania podejmujecie by poprawić sytuację w klubie?
– Namawiamy chłopców w szkołach, rozwieszamy plakaty. Dzisiaj młodzi ludzie nie garną się do sportu, który kosztuje wiele wysiłku. Oprócz tego mają siłownie, gdzie nie mają rygorów treningowych narzuconych przez trenera. Jako trener zachęcam młodzież do treningów w naszej sekcji, a nie na siłowniach. Ponieważ zajęcia są pod okiem fachowca, trening ciężarowy jest najbardziej wszechstronnym treningiem kulturystycznym obejmującym wszystkie partie mięśni. Ja i kierownik sekcji działamy społecznie, nie pobierając za to żadnych honorariów.

 

– Co by się przydało, jakie warunki musiałyby być spełnione by klub powrócił do swojego najlepszego okresu?
– Sport ciężarowy jest sportem trudnym i monotonnym, dlatego jest mało popularny wśród młodzieży. Przy braku zainteresowania młodych ludzi, ciężko tę dyscyplinę rozwijać. Spróbujemy na wiosnę zachęcić nauczycieli wychowania fizycznego, by propagowali podnoszenie ciężarów w szkołach.

 

– Jaka jest ranga tej dyscypliny sportu w Polsce?
– Jest to dyscyplina olimpijska, w której tacy zawodnicy jak Dołęga i Zieliński zdobywali medale mistrzostw świata. Przedtem był Szymon Kołecki, medalista olimpijski i mistrzostw świata. W Polsce jest dosyć wysoka ranga tej dyscypliny, w Raciborzu nie cieszy się taką popularnością.

 

– Jak długo osobiście będzie pan się jeszcze angażować w tę dyscyplinę?
– W tym roku będzie 50 lat jak zajmuję się sportem ciężarowym. Od 1961 roku przez siedem lat byłem zawodnikiem i uprawiałem podnoszenie ciężarów. W 1968 rozpocząłem pracę trenerską, którą kontynuuję do dzisiaj. Jestem jednym z dwóch trenerów w województwie, którzy posiadają II klasę trenerską w podnoszeniu ciężarów. W sekcji trenuje 20 zawodników w tym 10 stale. Od czasu odejścia sekcji z Unii, pracuję jako trener społecznie. Bardzo lubię pracę z młodzieżą, a jak osiągają jakieś sukcesy, to mam dużą satysfakcję z osiąganych wyników.

 

(WiZ)