Co z oświatą w Kuźni Raciborskiej?
W Kuźni Raciborskiej odbyła się burzliwa dyskusja o oświacie na terenie miasta i gminy. Wiesława Czogała z referatu edukacji przedstawiła radnym dokument – sprawozdanie z działalności placówek edukacyjnych.
Głównym tematem stała się malejąca liczba uczniów chcących uczęszczać do kuźniańskich szkół. – Jeszcze kilka lat temu nikt tego nie przewidział – tłumaczyła urzędniczka. Dodała, że nie istnieją żadne formy nacisku na rodziców i uczniów aby wybierali miejscowe szkoły. – Organizujemy spotkania, na których prezentujemy swoją ofertę, ale pomimo tego wybierają inne szkoły – powiedziała Wiesława Czogała.
Negatywna ocena
Radny Adam Skóra przypomniał, że były proponowane klasy wielozawodowe. One miały przyciągnąć uczniów do Kuźni. – Oceniam pracę referatu i dyrekcji negatywnie – grzmiał. – W tej chwili mamy uczniów z Raciborza, z Rybnika czy Rud. O, nie jest tak, że im się nie opłaca – kontynuował dodając, że nie było działań, które miały poprawić wyniki naborów. Ze strony referatu usłyszał, że aby otworzyć nietypowy kierunek potrzeba wykwalifikowanej kadry, o którą trudno. Dodatkowym argumentem ma być niż demograficzny, przez który szkoły świecą pustkami.
– Gdy uruchamialiśmy szkołę zawodową na potrzeby Rafamet-u wszyscy mieli mieć gwarancję zatrudnienia. Po trzech latach Rafamet zmienił zdanie – mówiła urzędniczka. Na to radny odparł, że ważny jest zawód, który można wykorzystać w innym zakładzie.
Matura
Burmistrz Kuźni Raciborskiej Rita Serafin tłumaczyła, że rozumie, że młodzież często wybiera szkołę poza miejscem zamieszkania gdyż chce wyjść na zewnątrz. – Problem nie jest jednak taki prosty – dodała.
Aleksandra Bartoń spytała co jest przyczyną tak niskich wyników z matur. – Zdał jeden uczeń – doprecyzowała. – Kto chce się uczyć ten się nauczy – szybko odpowiedziała Sabina Chroboczek-Wierzchowska zastępca przewodniczącego rady, która również pracuje jako nauczycielka. – Wiele osób nawet się nie stawiło na maturze. Wielu z nich nie miało do tego możliwości intelektualnych. Zapomnieliśmy o szkołach zawodowych – dodała. Przewodnicząca wyznała, że nie czuje się gorsza od nauczycieli z Raciborza. – Mogę robić to samo co oni, ale z takim programem się nie da – podsumowała.
Nie ma wizji
Na sesję zostali zaproszeni dyrektorzy wszystkich szkół w Kuźni. Nie przyszedł tylko jeden. – Uważam, że wielkim lekceważeniem rady jest dzisiejsza nieobecność dyrektora ZSOiT Kazimierza Szczepanika – powiedział Manfred Wrona przewodniczący rady miejskiej.
– Kolejny rok szkolny rozpocznie się w ten sam sposób. Nie ma decyzji dotyczącej reorganizacji szkół w Kuźni – podkreślił. Wcześniej zaznaczył, że reorganizacja prędzej czy później będzie koniecznością. – Najpierw interes dzieci, potem gminy a na końcu grona pedagogicznego – wyjaśnił. – Z panią burmistrz nie będziemy na razie wpływać na oświatę – zakończył przewodniczący.
Rzucanie pieniędzmi
Z dokumentów wynika, ze urząd w Kuźni dołożył do placówek edukacyjnych w 2009 r. 800 tys. zł, w 2010 r. było to 600 tys. zł. – Bardzo łatwo rzuca się kasą. Trzeba jednak tak dobrać ofertę żeby trafiła do dziecka i rodziców – powiedziała burmistrz. – Młodzież oczekuje również oferty pozaszkolnej. Radni, którzy mają dzieci wiedzą o czym mówię – wyjaśniła.
Najbliższy nabór do szkół został określony przez burmistrz jako egzamin dla dyrekcji placówek.
(woj)