Bez czipa nadal będą kąsać
Radni powiatowi zapoznali się ze statystyką psich pogryzień. Twierdzą, że wałęsajace się czworonogi są groźne, a ścigające je służby niewydolne. Z problemem radzi sobie na Raciborszczyźnie tylko gmina Krzyżanowice.
Podczas obrad komisji bezpieczeństwa problem z wałęsającymi się psami podniósł radny Władysław Gumieniak. Wspomniał doniesienia medialne o zagryzionym przez psa 5-latku na Mazurach. – W 2010 roku doszło do ponad 50 pogryzień. Czy mamy czekać na taką tragedię jak tamta? – oburzał się rajca powiatu. Jego zdaniem powiat powinien zaapelować do włodarzy gmin o „likwidację bezpańskich psów, bezwględną z nimi walkę”.
– Znam świeżą historię z naszego powiatu, gdzie starsza kobieta, która wyszła na spacer z wnuczkiem została zaatakowana przez dwa wałęsające się psy. Atak był zdecydowany – opowiadał na posiedzeniu Gumieniak.
Obecny wśród radnych Krzysztof Szydłowski szef Powiatowego Centrum Zarządzania Kryzysowego ubolewał, że z problemem nie radzi sobie nawet stolica powiatu. – Straż Miejska w Raciborzu miesiąc ścigała bezpańskie zwierzę, które budziło postrach na osiedlu hetmańskim. Nie poradziła sobie z nim, bo nie miała odpowiedniego sprzętu. Problem się rozwiązał dopiero gdy pies zdechł – wspomniał kierujący placówką powiatu.
Przewodniczący komisji Marceli Klimanek wskazał za wzór skutecznego radzenia sobie z bezpańskimi psami gminę Krzyżanowice, gdzie były już wójt Leonard Fulneczek (obecny radny powiatu) najął prywatną firmę, która skutecznie wyłapuje wałęsające się zwierzęta. – Z jej usług jak i współpracy ze schroniskiem w Raciborzu samorząd był zadowolony – potwierdził Fulneczek.
Powiatowy Lekarz Weterynarii Zbigniew Mazur podał, że w połowie przypadków pogryzień psy nie miały aktualnych szczepień przeciw wściekliźnie. – Niestety, póki wszystkie psy w powiecie nie będą zaczipowane problem będzie istniał – stwierdził.
(ma.w)