List do redakcji
Panie Redaktorze!
W ostatnim numerze kierowanych przez pana Nowin Raciborskich z dnia 8 lutego 2011 znalazł się tekścik, który szczerze nas oburzył. Otóż w rubryce „tylko bez nazwisk” niepodpisany – zgodnie z ową maksymą – pracownik nowin zajął się w tekście p.t. „Wokanda z poezją” sytuacją w raciborskim centrum kultury. Kłamliwie i z drwiną wobec wymiaru sprawiedliwości napisał, że „bardzo artystycznie zrobiło się w sądzie, gdzie udała się załoga przybytku kultury...”, itd, itp. Ten pseudokomiczny anons z lekceważeniem godnym dużo śmieszniejszej sprawy, odnosi się do faktu redukcji etatu w RCK. Otóż pan Leszek Wyka, były dyrektor DK Strzecha, a potem RCK, pracownik kultury z dokładnie 30-letnim stażem pracy, został jako jedyny w firmie pozbawiony etatu w związku z jej „reorganizacją”. Broniąc swoich praw pozwał pracodawcę do sądu pracy w Rybniku o bezpodstawne pozbawienie pracy oraz mobbing. Tyle fakty! Tak właśnie powinna brzmieć notatka w dbającej o wiarygodność gazecie. Konsekwencją owych faktów jest, że my, niżej podpisani, instruktorzy z najdłuższym stażem działalności w kulturze, podjęliśmy się roli świadków w powyższym procesie sądowym.
W ostatnim numerze kierowanych przez pana Nowin Raciborskich z dnia 8 lutego 2011 znalazł się tekścik, który szczerze nas oburzył. Otóż w rubryce „tylko bez nazwisk” niepodpisany – zgodnie z ową maksymą – pracownik nowin zajął się w tekście p.t. „Wokanda z poezją” sytuacją w raciborskim centrum kultury. Kłamliwie i z drwiną wobec wymiaru sprawiedliwości napisał, że „bardzo artystycznie zrobiło się w sądzie, gdzie udała się załoga przybytku kultury...”, itd, itp. Ten pseudokomiczny anons z lekceważeniem godnym dużo śmieszniejszej sprawy, odnosi się do faktu redukcji etatu w RCK. Otóż pan Leszek Wyka, były dyrektor DK Strzecha, a potem RCK, pracownik kultury z dokładnie 30-letnim stażem pracy, został jako jedyny w firmie pozbawiony etatu w związku z jej „reorganizacją”. Broniąc swoich praw pozwał pracodawcę do sądu pracy w Rybniku o bezpodstawne pozbawienie pracy oraz mobbing. Tyle fakty! Tak właśnie powinna brzmieć notatka w dbającej o wiarygodność gazecie. Konsekwencją owych faktów jest, że my, niżej podpisani, instruktorzy z najdłuższym stażem działalności w kulturze, podjęliśmy się roli świadków w powyższym procesie sądowym.
Panie redaktorze! Każdą sprawę można zamienić w hucpę i ubaw „po pachy”, dosłownie wszystko! Najłatwiej dworować sobie ze słabszych, to znaczy nie mających oparcia w koalicji rządzącej Raciborzem. Natomiast nie po raz pierwszy okazuje się, że najtrudniej napisać prawdę. Najtrudniej pochylić się nad problemem i przynajmniej próbować wyjaśnić go czytelnikowi. Piszemy o tym, bowiem uznajemy, że takie są powinności prasy, a robienie zgrywy z naprawdę poważnej sprawy, o której się milczy, nie uchodzi jedynemu tygodnikowi w regionie.
Anna Jegierska-Michalska
Marek Rapnicki
Andrzej Śliwicki
Marek Rapnicki
Andrzej Śliwicki