Dziesięć bramek unitów
Mariusz Frydryk i Wojciech Podolak – byli piłkarze Unii Racibórz – strzelali przeciwko swojemu dawnemu klubowi w barwach LKS Krzyżanowice.
W sobotnie popołudnie w czeskim Krawarzu dwie ekipy z ziemi raciborskiej – Unia Racibórz i LKS Krzyżanowice zmierzyły się w meczu kontrolnym rozegranym na sztucznej nawierzchni. Czwartoligowcy z Raciborza ulegli Krzyżanowicom 6:4.
Mecz od pierwszych minut wydawał się być bardzo nudny. Obie drużyny nie przeprowadzały żadnych ataków na bramkę przeciwnika, a piłka toczyła się w środkowej części boiska. Dopiero po kwadransie do roboty wzięli się zawodnicy Unii Racibórz. Najpierw swoją szansę miał Kamil Szałkowski, który minimalnie chybił obok bramki. Dwie minuty później Szałkowski wykazał się koleżeństwem i podał piłkę do Mirosława Pniewskiego, jednak i ten strzelił obok słupka. Jak się trafia do bramki pokazał były piłkarz Unii – Mariusz Frydryk, który z kilku metrów wcisnął piłkę do siatki Unii Racibórz. Trzy minuty później Krzyżanowice strzeliły drugą bramkę, a jej autorem był kolejny były unita – Wojciech Podolak, który celnie przymierzył z okolicy dziesiątego metra. Podrażniona Unia zaatakowała. Lewą flanką popędził wracający do Unii ze Skry Częstochowa Jacek Selera, podał do Pniewskiego, a ten zwodem minął jednego zawodnika i uderzył po długim słupku doprowadzając do wyniku 1:2. Przed przerwą jeszcze jeden cios zadał Podolak, który strzałem z ostrego kąta pokonał Bedryja. Kolejne bramki padały po przerwie. Najpierw w 62. minucie z 25 metrów na 2:3 strzelił Patryk Podstawka, a trzy minuty później na 2:4 trafił Mariusz Frydryk, bawiąc się z bramkarzem Unii. Najładniejszą bramkę strzelił Kamil Szałkowski w 67. minucie meczu. Unia ciągle starała się nadrobić straty z początku meczu, jednak Krzyżanowice mądrze kontratakowały. Na 3:5 po kontrataku strzelił Podolak, dla którego był to trzeci gol w tym meczu. Unia znów goniła i na 4:5 z rzutu karnego bramkę zdobył Dawid Fryt. Mariusz Frydryk pozazdrościł koledze z Krzyżanowic hat-tricka i również sprezentował sobie trzecią bramkę w meczu, tym samym zmieniając wynik na 4:6. Piłkarze obu zespołów mieli jeszcze okazje na strzelenie kolejnych bramek, jednak „pudłowali”. Wynik do końca się już nie zmienił i Krzyżanowice wygrały z Unią 6:4.
Sebastian Piechota, LKS Krzyżanowice (zastępował w tym meczu trenera Pawła Sibika):
Mieliśmy bardzo dobre boisko do gry i przeciwnika z wyższej ligi. Takie sparingi są bardzo pożyteczne i dużo wnoszą do gry zespołu. Pokazują, które elementy rzemiosła piłkarskiego mamy do poprawy, a także takie, które są na dobrym poziomie. Atak się spisał bardzo dobrze, bo strzeliliśmy dzisiaj sześć bramek i napawa nas optymizmem. Ale są też smutne strony, bo cztery stracone bramki mogą niepokoić.
Mieliśmy bardzo dobre boisko do gry i przeciwnika z wyższej ligi. Takie sparingi są bardzo pożyteczne i dużo wnoszą do gry zespołu. Pokazują, które elementy rzemiosła piłkarskiego mamy do poprawy, a także takie, które są na dobrym poziomie. Atak się spisał bardzo dobrze, bo strzeliliśmy dzisiaj sześć bramek i napawa nas optymizmem. Ale są też smutne strony, bo cztery stracone bramki mogą niepokoić.
Andrzej Marców, trener KP Unii Racibórz:
W ostatnich dwóch sparingach straciliśmy 11 bramek. Przyczyn tego jest kilka. Z pewnością brak Pawła Chełchowskiego, który we wcześniejszych sparingach kierował linią obrony się do tego przyczynił, ale też brak koncentracji pozostałych obrońców. Traciliśmy głupie bramki po naszych błędach. Nie wynikało to ze złego ustawienia, a właśnie z braku koncentracji, które się pojawia być może z przemęczenia. Jeśli chodzi o ofensywę, to nie było widać aż takich ubytków w osobach Pawlisza i Kowalczyka.
W ostatnich dwóch sparingach straciliśmy 11 bramek. Przyczyn tego jest kilka. Z pewnością brak Pawła Chełchowskiego, który we wcześniejszych sparingach kierował linią obrony się do tego przyczynił, ale też brak koncentracji pozostałych obrońców. Traciliśmy głupie bramki po naszych błędach. Nie wynikało to ze złego ustawienia, a właśnie z braku koncentracji, które się pojawia być może z przemęczenia. Jeśli chodzi o ofensywę, to nie było widać aż takich ubytków w osobach Pawlisza i Kowalczyka.
(kozz)