Listy do redakcji
W imieniu mieszkańców Raciborza, dzielnicy „Nowe Zagrody” oraz swoim, ponownie zgłaszam zaistniały problem wycieku (cofki) ścieków do naszych piwnic oraz garaży podczas intensywnych deszczów.
Równocześnie chciałem przypomnieć, że w dniu 04.09.2009 złożyliśmy pismo, w którym zgłosiliśmy ten problem do Urzędu Miasta oraz do Zakładu Wodociągów i Kanalizacji. Przez trzy miesiące nie otrzymaliśmy jednakże żadnej odpowiedzi z żadnej instytucji. Nasze zapytanie w tej sprawie (podczas grudniowego spotkania przedwyborczego) spotkało się ze zdziwieniem z Pańskiej strony. Zapewniono nas o interwencji w tej sprawie. Otrzymaliśmy od Zastępcy Naczelnika Wydziału Gospodarki Miejskiej, Pani Teresy Krzyżyk, pismo informujące nas o przekazaniu sprawy do Zakładu Wodociągów i Kanalizacji. Ponownym przekazaniu, gdyż jak już wspomniałem, w dniu 04.09.2009 takowe pismo równolegle było tam przez nas skierowane.
Tym samym dla Urzędu Miasta problem się zakończył. Natomiast Zarząd ZWiK, mimo iż wskazywaliśmy przyczynę problemu w naszym piśmie przewodnim, starał się nam wyjaśnić, że jest to spowodowane – cytuję:
„W dwóch posesjach wody deszczowe były doprowadzone do kanalizacji sanitarnej.
Podczas ulewnych deszczów kolektor deszczowy w ulicy Łąkowej nie był wypełniony całkowicie.
W rejonie ulicy Słonecznej, Łąkowej zlokalizowanych jest bardzo dużo placów, chodników, wjazdów, które zostały zabrukowane lub utwardzone, co w przypadkach ulewnych deszczów powoduje wysoki wzrost ilości wody spływającej do kanalizacji i przepełnienie istniejących kanałów deszczowych.”
Faktem jest, że istniejąca instalacja odpływowa w naszej dzielnicy o średnicy o 20 cm jest stanowczo za mała.
Po dwóch latach oczekiwania na jakiekolwiek działania, w dniu 30.06.2011 miała miejsce burza, podczas której 90% piwnic naszej dzielnicy zostało ponownie zalanych. Oznacza to, że w kierunku rozwiązania naszego, ale i problemu Miasta Racibórz oraz ZWiK, nie wykonano dosłownie niczego.
Co więcej, sytuacja jeszcze bardziej się pogorszyła, gdyż od ok. 1,5 roku zauważyliśmy duży wzrost wilgotności naszych piwnic, który jest wynikiem podniesienia się poziomu wody w instalacji deszczowej a tym samym i wód gruntowych. Wskutek tego w większości piwnic naszej dzielnicy występuje obecnie poważne zagrożenie powstania pleśni i grzybów.
Informujemy także, że opłacamy podatki od naszych nieruchomości, jak również regulujemy wysokie opłaty za ścieki, czyli za sprawną kanalizację. Dlatego też możemy domagać się rzetelności ze strony Urzędu Miasta oraz Zakładu Wodociągów i KANALIZACJI!.
Mamy wielką nadzieję, że nasza „śmierdząca” sprawa nie zostanie odłożona na kolejne dwa lata, gdy potrzebne będą nasze głosy w kolejnych wyborach oraz, że zostaniemy poważnie potraktowani, bez tłumaczenia typu:
wody deszczowe były doprowadzone do kanalizacji sanitarnej albo
w rejonie ulicy Słonecznej, Łąkowej zlokalizowanych jest bardzo dużo placów, chodników, wjazdów, które zostały zabrukowane lub utwardzone, co w przypadkach ulewnych deszczów powoduje wysoki wzrost ilości wody spływającej do kanalizacji i przepełnienie istniejących kanałów deszczowych.
Sytuacja jest o tyle przykra, że wokół powstaje wiele nowych inwestycji: budowle, galerie, centra handlowe. Zapomina się natomiast o zwykłych obywatelach.
Z całym szacunkiem ale i stanowczością informujemy, że następną naszą interwencję zmuszeni będziemy skierować do wyższych instancji.
Z poważaniem:
Mieszkańcy Raciborza Dzielnica Nowe ZagrodyUlice: Łąkowa, Słoneczna, Miechowska, Gwiaździsta, Prusa, Skłodowska Curie
Jak to widzi urząd
Problem zalewania Nowych Zagród wraca na forum samorządu niczym bumerang. W interpelacjach dwukrotnie podnosił go już Robert Myśliwy z RSS Nasze Miasto. W magistracie podkreślają, że zajęli się sprawą wcześniej niż zgłosił ją opozycyjny radny. Zdaniem mieszkańców osiedla przyczyną jest zmiana źródła wody dla miasta ze Studziennej na Strzybnik. – Nie ma co do tego pewności, zleciliśmy badania – mówi wiceprezydent Raciborza Wojciech Krzyżek. Sporządzono ekspertyzę oraz kontrekspertyzę. Próbnie pompowano wodę ze studni przy ul. Bogumińskiej w Studziennej i badano wpływ tego pompowania na poziom wód gruntowych. Te w ostatnim czasie podniosły się w całym mieście. W magistracie czekają na wyniki badań i zapowiadają spotkanie z mieszkańcami jeszcze w trakcie tegorocznych wakacji.
My, niżej podpisani czujemy się w obowiązku zamieścić krótkie sprostowanie dotyczące treści zawartych w artykule Nowin z 5 lipca „Mobbing? Zdania są podzielone” (Nowiny Raciborskie nr 27, 2011) w którym to, używając żargonu szkolnego, wywołano nas niejako do tablicy.
Chcielibyśmy się ustosunkować w zasadzie tylko do jednej kwestii. Odpowiadając na podniesione w artykule domniemania śpieszymy wyjaśnić, że nikt z nas nigdy nie startował i nie będzie startował w jakichkolwiek konkursach na stanowisko dyrektora. I fakt ten nie ma nic wspólnego z odwagą lecz z naszymi życiowymi priorytetami i zasadami. Jest to oczywiście nasze subiektywne odczucie, ale uważamy, że w życiu jest wiele innych, często bardziej doniosłych, godnych w naszym przeświadczeniu do zrealizowania celów, aniżeli startowanie w konkursach czy też bycie dyrektorem.
Jeżeli więc piszący skargę nie mieli i nie mają zamiaru startować w jakichkolwiek konkursach, to nie mają też w tej kwestii czegokolwiek do przemyślenia.
Czujemy się w obowiązku wyjaśnić zarazem, że bycie dyrektorem placówki oświatowo-wychowawczej jest pracą ze wszech miar trudną i godną szacunku, często niewdzięczną, która składa się w 90% z odpowiedzialności, którą to ponosi tylko i wyłącznie osoba na tym stanowisku.
W innych kwestiach tyczących naszej skargi nie zabieraliśmy głosu i nie mamy obecnie zamiaru tego czynić. Od tego są w pierwszej kolejności odpowiednie, działające nieraz niezbyt prężnie, czasem nieco opieszale, organy demokratycznego państwa prawa.
Sprawa naszej skargi była w mediach i nie tylko wielokrotnie komentowana. Wiele osób wyrażało i wyraża aprobatę dla naszych działań, inni zaś odnosili się do nich i odnoszą sceptyczne.
Pewne kręgi próbowały, przyznajemy, że raczej łagodnie i nieco bojaźliwie, uczynić z nas wichrzycieli i zadymiarzy, którzy chcą wykorzystać swe działania do uzyskania konkretnych korzyści. I tu sprawdza się stare przysłowie „każdy sądzi po sobie”.
Trochę nas zaś zdziwiło i nieco ubodło (chociaż znając dzisiejsze realia byliśmy na to przygotowani), że ciągle jeszcze pokutuje stereotypowy i w dużej mierze powszechny tok myślowy, który skrótowo da się scharakteryzować jednym zdaniem – przecież robiąc zadymę musieli kierować się albo pobudkami osobistymi, albo też musieli chcieć coś „ugrać” dla siebie. Bo jeżeli nie kierowali się tym, co napisano powyżej, to są niepoprawnymi, ba – niebezpiecznymi dla siebie i otoczenia idealistami.
Biorąc pod uwagę dzisiejszą rzeczywistość mają może nieco racji. Może nawet więcej niż nieco.
Takie myślenie jest nam obce, z zaprzeszłej epoki historycznej, która skończyła się przed ponad dwoma dekadami, ale jak widać, jest ciągle obecne i żywe w umysłach ludzi oraz w realiach współczesnej Polski.
Chcemy wyraźnie stwierdzić, że nic nie chcieliśmy i nie chcemy „ugrać”. Może jedno – zmiany w pewnych dziedzinach funkcjonowania placówki. Chcielibyśmy bowiem pracować w szkole, w której przestrzega się podstawowych norm etycznych i prawnych. O to, jeżeli będzie trzeba, jesteśmy gotowi walczyć tak długo, jak będzie to konieczne.
Jedną rzecz chcemy stwierdzić dobitnie i ostatecznie. Niektóre środki masowego przekazu rozdmuchały sprawę i było to z pewnością przykre dla wszystkich, których sprawa bezpośrednio dotyczy. Na to nie mieliśmy większego wpływu, sami zaś nie przyczyniliśmy się do takiego stanu rzeczy.
Z poważaniem
Ewa Wycik, Piotr Sput