Tajemnicze kręgi w Pietrowicach Wielkich
Rondel – to wśród archeologów potoczna nazwa miejsc (założeń przestrzennych) otoczonych rowami, które powstały we wczesnej epoce kamienia i są dziełem rąk ludzkich. To obiekty, będące najstarszymi przykładami monumentalnej architektury w Europie. Rondle powstawały ponad 6,5 tysiąca lat temu.
Na wiosnę do Pietrowic Wielkich przyjechał dr Mirosław Furmanek z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Wrocławskiego. W towarzystwie Sławomira Kulpy i Adriana Podgórskiego, archeologów z Muzeum w Wodzisławiu Śląskim wyruszyli w pole. W poszukiwaniach znaleźli wsparcie u Bruno Stojera, regionalisty i lokalnego historyka.
Dzięki badaniom gradiometrem, który rejestruje zmiany w polu magnetycznym, odkryli, że pod warstwą ziemi znajduje się rondel. Pietrowicki rondel.
– Do niedawna tego rodzaju założenia nie były znane z terenu ziem polskich. Znanych jest w tej chwili około 100 założeń tego typu zlokalizowanych głównie na terenie dzisiejszych Węgier, Słowacji, Czech, Moraw oraz Niemiec. Część archeologów podchodziła sceptycznie sądząc, że obiekty tego typu nie powinny wystąpić na ziemiach polskich. Sytuację dopiero zmieniła prowadzona od lat 90. XX wieku prospekcja lotnicza. W jej efekcie udało się ostatnio odkryć dwa tego rodzaju założenia – rondle w Bodzowie, koło Głogowa oraz w Wenecji, niedaleko Biskupina – mówi Mirosław Furmanek.
Poszukiwania na Górnym Śląsku
Doktor Furmanek kilkanaście lat temu rozpoczął samodzielne poszukiwania innych rondli na terenie Polski, a szczególnie na Górnym Śląsku. – Za najbardziej prawdopodobne miejsce wystąpienia tego obiektu traktowano dolinę Odry, a zwłaszcza rejon Pietrowic Wielkich, gdzie mamy do czynienia z długoczasowym i niezwykle intensywnym osadnictwem społeczności wczesnorolniczych, funkcjonujących tu od około połowy VI. tysiąclecia przed Chrystusem.
Tu zbiegają się dwie główne rzeki Płaskowyżu Głubczyckiego Cyna/Psina i Troja, wzdłuż których koncentrowało się osadnictwo i które były głównymi arteriami komunikacyjnymi w tym czasie – wyjaśnia archeolog.
Pierwszymi tropami pietrowickiego rondla były zdjęcia satelitarne, na których udało się zauważyć, na jednym z pól, kolistą anomalię, która najprawdopodobniej była dziełem człowieka. – Na zdjęciu widać zmiany barwy powierzchni gleby. Wynika to z tego, że rowy tworzące rondle zostały z czasem zasypane przez odpady organiczne i glebę. Tworzą one inne warunki dla rozwoju roślin, przez co łatwiej dostrzec obiekty ukryte pod powierzchnią ziemi. To metoda wykorzystywana od wielu lat – wyjaśnia doktor Furmanek.
Co tu było?
Archeolodzy wyjaśniają, że rondle to system jednego lub kilku koncentrycznych rowów, zazwyczaj o V-kształtnym przekroju, często z towarzyszącym im systemem palisad. Do ich wnętrza prowadziło jedno lub kilka wejść. W większości przypadków średnica fos zewnętrznych nie przekracza stu metrów. Występowanie założeń tego typu związane jest m.in. z kulturą lendzielską.
– Obiekty te są różnorodnie interpretowane. Można tu mówić o interpretacjach gospodarczych (jak centra redystrybucji dóbr i wymiany), społecznych (miejsca zgromadzeń lokalnych i regionalnych społeczności), militarnych (jako miejsca obronne), astronomicznych (obiekty spełniać miały funkcję kalendarza i obserwatorium astronomicznego, związanego z rytuałami i działaniami rolniczymi) i religijnych (jako miejsca kultu). Ostatnio zaproponowano również hipotezę interpretowania ich jako miejsc odbywania się gier. W rzeczywistości mogły one spełniać jednocześnie kilka z tych funkcji – mówi archeolog z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Wrocławskiego.
Polskie Stonehenge
Stonehenge to jedna z najsłynniejszych europejskich budowli kamiennych, pochodząca z epoki neolitu oraz brązu (ok 3 tys. lat p.n.e.), znajdująca się w Wielkiej Brytanii. Według archeologów, rondle mogą kojarzyć się ze Stonehenge. – Należy jednak pamiętać, że Stonehenge jest obiektem późniejszym. Kamienny krąg jest jego późniejszym elementem powstałym w ciągu III tys. przed Chrystusem, jednak jego pierwsza faza to było również okrągłe, ziemne założenie, które powstało w końcu IV tys. przed Chrystusem – wyjaśnia Mirosław Furmanek, który przypuszcza, że idea tego obiektu, jak również jego funkcje są bardzo podobne do środkowoeuropejskich rondli.
Co dalej?
Badania archeologów objęły blisko trzy hektary pola, które z uprzejmością udostępnił im Józef Otlik z firmy Elikor.
– To ogromny obiekt. Średnica zewnętrznej fosy pietrowickiego rondla wynosi blisko 180 metrów. Odkrycie spod powierzchni ziemi tego obiektu wiąże się najpierw z wykonaniem sondaży umożliwiających m.in. określenie wieku rondla. Może to być pomocne w wykonaniu jego rekonstrukcji. Wszystko to wiąże się jednak z wielkimi nakładami finansowymi i nie zawsze się udaje – martwi się doktor z Wrocławia. Naukowiec tłumaczy, że dopóki rondel jest pod ziemią, grozi mu powolna degradacja związana m.in. z erozją ziemi. Poza tym na los rondla może wpłynąć zbyt głęboka orka.
– Pole, na którym pracowali archeolodzy leży przy drodze polnej na skraju Pietrowic Wielkich. Uprawiamy tam pszenicę. To dość ciekawy teren, na wzgórzu. Obecnie z ziemi nie można niczego nadzwyczajnego dostrzec gdyż rośnie tam zboże – mówi Józef Otlik. – Gratuluję im znaleziska. Oby to było naprawdę sensacyjne odkrycie. Może nasz rejon na tym zyska? – dodaje.
Pomysł na rondel
Finansowaniem badań i rekonstrukcji mogą zajmować się liczne instytucje, choć w praktyce bardzo trudno pozyskać na to środki. W Polsce coraz częściej inwestują w te działania samorządy, ubiegając się o dofinansowania m.in. z Unii Europejskiej. Liczą tym samym na zwiększenie atrakcyjności turystycznej swoich terenów. – Raciborszczyzna to niewykorzystany potencjał. Jest tu wiele atrakcyjnych stanowisk archeologicznych, które można by połączyć w szlak zabytków. Rekonstrukcja rondla wraz z palisadą w Goseck w Niemczech przyciąga tłumy turystów nawet poza sezonem – twierdzi doktor Furmanek.
Andrzej Wawrzynek, wójt Pietrowic Wielkich jest zaskoczony informacją o odkryciu. – Do tej pory bardzo dobrze nam się układała współpraca z naukowcami i konserwatorem zabytków, dlatego myślę, że i tak będzie w tym przypadku. Trudno w tej chwili oszacować ile pieniędzy i w jaki sposób nasza gmina musiałaby zainwestować aby odtworzyć kręgi, ale jesteśmy pozytywnie nastawieni do takich przedsięwzięć – mówi wójt. – W naszej gminie jest wiele atrakcji, które w połączeniu z obiektem z minionej epoki stanowiłyby ciekawą propozycję dla turystów – przyznaje wójt, jednocześnie zastrzega, że wszelkie kroki urzędu w związku z odkryciem wymagają czasu.
Marcin Wojnarowski