Nietypowe kolory koni
– Konie rodzą się wszystkie dobre. To człowiek tworzy charakter konia i tylko człowiek może konia zepsuć – mówi Krzysztof Lipczyk, hodowca koni.
Przygodę z końmi zaczął 20 lat temu. Najpierw jeden, potem kolejne. Obecnie Krzysztof Lipczyk ma w swoich stajniach w Strzybniku i Dolędzinie 14 koni. – Zawsze kochałem konie, ale nie zawsze było mnie na nie stać – zaznacza.
Hodowla Krzysztofa Lipczyka charakteryzuje się tym, że właściciel koni skupia się przede wszystkim na kolorze zwierząt. Rasa jest na drugim miejscu. – Oczywiście poza kolorem konik musi być ładny, ale to umaszczenie mnie fascynuje. Koń musi być ciekawy – wyjaśnia. Hodowca tłumaczy, że każda rasa konia ma swoje uwarunkowania jeśli chodzi o kolor, a dobrze dobrana klacz z ogierem mogą dać źrebaka o niespotykanym umaszczeniu. Należy jednak pamiętać, że nawet wśród jednej rasy zdarzają się konie o nietypowych kolorach.
Spokojny ogier
– Konie rodzą się wszystkie dobre. To człowiek tworzy charakter konia i tylko człowiek może konia zepsuć. Zdarzają się zwierzęta chore psychicznie, podobnie jak wśród ludzi, ale jeśli mamy zdrowe zwierzę można je wychować tak, że będzie spokojne i ufne człowiekowi – mówi Krzysztof Lipczyk. Jako jeden z niewielu hodowców, którzy trzymają razem ogiery i klacze. – Uważam, że to dobre dla zwierząt i buduje wśród nich dobrą atmosferę. Jeśli klacz jest pokryta, ogier nie będzie na nią zwracać uwagi – wyjaśnia. W grupie samych ogierów panuje hierarchia, którą konie wypracowują same i którą zapewniają sobie życie bez konfliktów.
W swojej hodowli w Dolędzinie, Krzysztof Lipczyk często puszcza zwierzęta wolno na padoku. Teren ogrodzony jest elektrycznym pastuchem... – Zwierzęta są już przyzwyczajone, że gdy dotkną ogrodzenia zostaną porażone małą dawką prądu. Czasem zdarzy się tak, że w wyniku jakiejś awarii w pastuchu nie ma prądu. Wtedy w dziwny sposób konie to wyczuwają, korzystają z chwili i uciekają – uśmiecha się hodowca. Konie Krzysztofa Lipczyka są jednak nauczone, że wystarczy gdy ich właściciel na nie gwizdnie zaraz wracają i chcą się łasić jak pies czy kot.
Cierpliwość, pieniądze i czas
– Konie zmieniły moje życie. To dużo obowiązków. Trzeba się nimi zajmować od rana do wieczora. Gdy chcę gdzieś wyjechać muszę prosić znajomych aby zajęli się konikami, albo gdy się uda, zostawić je w znajomej hodowli. I tak cały czas myślę o koniach – mówi Krzysztof Lipczyk.
Hodowla nie jest zajęciem przynoszącym wielkie zyski. – Jedynie wielcy hodowcy mogą na tym zarabiać. Mnie się tylko raz w życiu udało zarobić na koniu – tłumaczy. Właściciel stajni w Strzybniku dodaje z niesmakiem, że innym sposobem na zarobek na koniach jest ich hodowla na rzeź. W większości przypadków hodowla to hobby.
Satysfakcja
– Potrafię podnieść dwie nogi konia, a on spokojnie stoi. Ufa mi. Kiedy młode i nieufne zwierzę po kilku dniach spokojnej pracy samo do mnie podchodzi to jest to wielka frajda. Podobnie z dorosłymi końmi, gdy z hultaja uda mi się ukształtować grzeczne zwierzę – opisuje Krzysztof Lipczyk.
Hodowla nie jest nastawiona na wystawy. Do stajni przychodzi kilka znajomych i zaufanych osób, które za drobną pomoc przy stajni mogą jeździć na koniach hodowcy.
Kolorowe konie cieszą się największa popularnością wśród Czechów. – Wśród Polaków też jest sporo zapaleńców. Kiedyś jeden mężczyzna zamówił u mnie w ciemno konia. Określił jakie umaszczenie go interesuje. Po dwóch latach się taki oźrebił. Mężczyzna kupił konika bez wahania – wspomina właściciel hodowli w Dolędzinie.
(woj)