Dali przykład oddania w małżeństwie
7 par świętowało Złote Gody w Pałacu Ślubów.
Listopadowa uroczystość była ostatnią w tym roku. Zapisała się w historii jako ta, na której prezydent Mirosław Lenk zrezygnował z porównywania odznaczenia dla jubilatów z medalem Virtutti Militarii, bo małżeństwo nie jest polem walki. – Jest to jednak ważne wyróżnienie bardzo wysokiej rangi, zdobywane tylko przez pary. Nie za jeden czyn ale wspólne dokonania na przestrzeni pół wieku – podkreślał 7 listopada.
maw
- Zofia (70) i Czesław (68) Molscy. Na 10 listopada przypadł ich ślub cywilny, a kościelny urządzono w Boże Narodzenie. – Było zimno, ze śniegiem – wspominają. 2 tygodnie po ślubie kościelnym wyjechali na Śląsk, za pracą. On zatrudnił się w kopalni, gdzie poszedł odrobić wojsko. Został tam 27 lat, w Pszowie i Zofiówce. Ona pracowała w spółdzielni „Sprawność”. Mają 2 córki i 4 wnucząt. – Miłość jest najważniejsza, tak jak umiejętność ustępowania i wychowywanie dzieci – podkreślają. Wspólne pożycie „zleciało nie wiadomo kiedy”.
- Teresa (70) i Wilhelm (71) Wydrowie. Na 22 grudnia 1962 r. datowany jest ich ślub cywilny. 26 grudnia powiedzieli sobie tak w kościele. – Spadło dużo śniegu, zrobiło się ślisko. – Poznali się na zabawie, na ul. Kowalskiej był amfiteatr zwany małpim gajem. Chodzili ze sobą 2 lata. Ich potomstwo to 3 córki, 4 wnucząt i 3 prawnuków. Ona pracowała w zakładach graficznych, przychodni i w szkole. Mąż był kierowcą w Transbudzie i PKM. – Nikt nie jest święty, nie zawsze pada deszcz i nie zawsze może świecić słońce – mówią o recepcie na długoletni związek.
- Genowefa (70) i Zygmunt (77) Młynarczykowie. 13 października mieli ślub cywilny. Kościelny odbył się w Boże Narodzenie. – 26 stopni mrozu, zaspy śniegu i wielki kulig to wspominamy – mówi żona. Poznali się na odpuście parafialnym na Zamojszczyźnie. Odpoczywali na wakacjach, a pod koniec lata byli już parą. Początkowo oboje pracowali w oświacie, ona została 30 lat w Technikum Mechanicznym jako rusycystka, on podjął pracę w przemyśle. Mają dwoje dzieci, syna i córkę oraz 4 wnuków. Uważają, że w związku pomaga praca, praca i jeszcze raz praca. – Wtedy nie ma czasu na głupstwa i czepianie się wzajemne. Naszym hobby jest rodzina, wychowaliśmy i wykształciliśmy dzieci, teraz zajmujemy się wnukami – mówią.
- Maria (72) i Aleksander (78) Żylewiczowie. Przyjechali do Raciborza ze wschodu, poznali się na miejscu. On pracował na kolei, ona sprzedawała w sklepie przy ulicy Długiej. Później pracowała w PKO, Polmozbycie i Betoniarni. Skojarzyli ich wspólni znajomi. Kościelny ślub odbył się 12 sierpnia, a cywilny w czerwcu. Pogoda dopisała, to był ciepły dzień. – Układało się nam. Jak to zrobić? Takich tajemnic się nie zdradza ale bywało lepiej i gorzej, jednak z problemów zawsze wybrnęliśmy – podkreśla małżonek. Dochowali się syna i dwóch wnuków. Na zdjęciu pan Aleksander z kierownikiem USC Katarzyną Kalus.
- Elżbieta (72) i Joachim (72) Szynolowie. Cywilne zaślubiny miały miejsce 8 października 1962 r., w urodziny męża. Dzień później odbył się ślub kościelny. – Była bardzo fajna pogoda i tak życie się ułożyło – mówią o swym związku. Mieszkali niedaleko siebie w jednej wiosce. Znali się od czasów szkoły. 6 lat mąż starał się o rękę wybranki. Ona prowadziła dom, on był górnikiem w kopalni Rydułtowy. Wychowali dwie córki i syna, cieszą się 4 wnucząt. Zamieszkują na Płoni. – Trzeba sobie przebaczać i wytrzyma się nie tylko 50 lat ale drugie tyle też – zapewniają.
- Helena (68) i Tadeusz (75) Grzesikowie. Mieszkali w Baborowie, gdzie przyjechali z Krakowa i Lwowa. – Poznałem ją kiedy była jescze dziewczynką. Została koleżanką mojej siostry. Podobała mi się już wtedy – podkreśla pan Tadeusz. 22 września odbył się ślub cywilny, 20 października kościelny – w dniu urodzin męża. – Do południa padał deszcz, potem zrobiło się słonecznie. I tak było w naszym życiu – uważa żona. Mają 3 córki, 3 wnuczki i 3 wnuków. Ona pracowała w handlu, on w budownictwie. – Trzeba się wspólnie szanować, wybaczać sobie i kochać. Do dziś wyznajemy sobie miłość – mówią.
- Regina (69) i Wilhelm (73) Sonnekowie. Kościelny ślub wzięli w styczniu 1963 roku, a 29 września 1962 roku odbył się ślub cywilny. Wychowali córkę i syna, mają dwóch wnuków. Mieszkają na Ostrogu, są rodowitymi raciborzanami. On przeżył 42 lata w Rafako jako spawacz na walczakach, żona opiekowała się domem. Poznali się w szkole, chodzili razem na festyny. Pobrali się zaraz po powrocie pana Wilhelma z wojska. – Wtedy serduszko więcej pukało – śmieje się jubilat.