Zalani ze Stawowej zapraszają w odwiedziny
Deklaracja odwagi ze strony najważniejszego z urzędników.
Mieszkańcy ulicy w Brzeziu, która ich zdaniem jest zalewana przez pół dzielnicy a ich domostwa podtapiane zapraszają prezydenta miasta na wizję w terenie. I zapewniają mu ochronę przed wkurzonymi na urząd.
– Wiem jak się nazywam, ale czy wyglądam na takiego kto się boi? – zareagował włodarz na ofertę ochrony przed gniewem miejscowych. Mieszkańcy Stawowej mają żal do urzędnika, bo w ich sprawie „nic nie zrobiono, a nawaliła woda”. – Sami rów kopaliśmy i ani złotka za to wzięliśmy (prace wykonano w ramach inicjatywy lokalnej, gdzie urząd daje materiały a ludzie robociznę – red.). Teraz wskutek złej polityki władz stopniowo nas zatapia – uważają ofiary ulew. – Z całego Brzezia leci do mnie woda i te rury co teraz są, 40-tki, nie zdzierżą takiej wody. Setki trzeba założyć – mówili poszkodowani.
Nie wierząc w kolejne obietnice zażądali, by prezydent osobiście zapoznał się z problemem, zapewniając go o ochronie przed zdenerwowanymi mieszkańcami ulicy. – Nie potrzebuję ochroniarzy, ja wiem jak się nazywam, chociaż przez „en” nie przez „ę”, ale czy wyglądam na takiego, co się boi? – pytał Lenk. Obiecał, że służby miejskie dokonają przeglądu kanalizacji w rejonie Stawowej.
maw